niedziela, 24 października 2010

       No i po weselu.Głowa mnie boli,Mój dogorywa znaczy sie udana zabawa była ;D
Wczoraj sie nieco porozpieszczałam,fryzjerka ujarzmiła moje loki,prostownicą nadała im pożądany kształt.Z prostymi włosami wystapiłyśmy we dwie na tym weselu-ja i M.,posiadaczka zdecydowanie intensywniejszych loków ode mnie.Zawsze się chce tego czego się nie ma!


Taka piekna byłam w wyniku starań moich dwóch Asiek-fryzjerki i kosmetyczki.

   Państwo młodzi wspaniale wyglądali,po pannie młodej nie widać było że dziecka oczekuje,szczuplutka jest.Nawet im głosy nie drżały przy składaniu przysięgi,zakochani w sobie bardzo i oby im tej miłości nigdy nie zabrakło.Młodzi są bardzo,zwłaszcza D,ich znajomi wyglądali jakby na studniówkę przyszli a nie na wesele,nic dziwnego,część z nich to jeszcze licealiści.
    Ale kondycję młodzi mieli średnią,po pierwszej w nocy wezwali autokar i odjechali.My balowaliśmy do trzeciej,buty mnie nie obtarły choć sporo tańczyliśmy.Głos tradycyjnie straciłam spiewając z orkiestrą ulubione piosenki.
    Dziś mieliśmy jechać na poprawiny,juz nie w restauracji ale w domu,jednak sił brakło.Chyba juz za starzy jesteśmy na dwudniowe imprezy ;D

piątek, 22 października 2010

Padam

    Padam na twarz i sie nosem podpieram! To nie był dobry pomysł dawać urlop pracownicy tuż przed planowanym wyjściem na wesele-niestety nie miałam wyjścia,sytuacja była taka ze ona musiała ten urlop dostać.
    Wczoraj udało mi sie buty kupić,już myślałam że będę na bosaka tańczyć.Choć jeszcze nic nie wiadomo-obetrą i jednak zaliczę przebieżkę bez obuwia;)
      Dziś mój zaklepany jako kierowca brat zadzwonił ze on niestety nie może nas odebrać,ale obiecał załatwić jakiegoś innego drajwera.Jak nie to ja wracam na piechotę,na trzeżwo tego wesela nie strawię!
      Jutro oczywiście pobudka o piatej,odwalenie obowiązków  w sklepie,o 11ej fryzjerka weżmie sie za ujarzmianie mojego afro,potem kosmetyczka.Postanowiłam sie porozpieszczać,a co!
      Tak mi sie nie chce pracować a tu jeszcze tyle godzin ;(((

czwartek, 14 października 2010

Zapeszyłam :(

    Okazało sie że przepychanie rury to nie taka prosta sprawa.Niby jest to oczywista oczywistość ale...
Wczoraj ze studzienki znowu zaczęło wybijac,pół nocy spędziłam z mopem w ręce scierając zamuloną wodę.Na szczęście pan z restauracji nad nami okazał daleko idącą współpracę,pomagał nam łącznie z tym że zostawili nieumyte talerze a mieli imprezę z okazji dnia nauczyciela.
    Dziś od rana intensywnie molestowałam zarządzającego budynkiem i w końcu ma zrobić z tym porzadek.Będzie mnie to chyba kosztowało kolejna bezsenną noc bo będzie trzeba skuć płytki żeby dostać sie do syfonu ale jeżeli ma to rozwiązać problem jestem gotowa do poświęceń.
    Poza tym dowiedziałam sie że mój słodki malutki Gadziorek jest niezłym bandytą w szkole,bije dzieci. Przeprowadziłam z nim rozmowę,obiecał poprawę.Zobaczymy.Dziś chwilę z jego panią rozmawiałam,pocieszyła mnie że panuje nad sytuacją więc może nie jest tak żle?

piątek, 8 października 2010

Rurę mam przepchaną ;DDD

     Ostatnie dwa tygodnie moje mysli krązyły mało romantycznie wokół kanalizacji i szamba.
Mój sklep znajduje sie na parterze Domu Ludowego,na pietrze jest restauracja.Kanalizacji we wsi nie ma więc jest szambo.A na wywozie szamba oczywiście należy oszczędzać-taki tok myslenia musiał przyświecać właścicielom budynku.No i tak sie fajnie złożyło że przez studzienkę która jest centralnie na środku sklepu zaczęła wypływac woda z mułem.Nie lało sie jednym ciągiem,raczej falami,zawsze gdy coś sie działo w restauracji.
   Po dwóch tygodniach nekania pana zarzadzającego budynkiem dziś nadszedł ten piekny moment gdy szambo zostało wypompowane do zera z uzyciem głowicy rozbijającej cos co zbryliło sie niemal w beton na dnie tegoż szamba.A trzech miłych panów przy pomocy tajemniczych urządzeń wyczyściło rury od środka!
Kamień wielkości Giewontu spadł mi z serca! Po nocach nie spałam zastanawiając sie czy przez noc zalało mi sklep czy nie!
   Generalnie ten tydzień był stresujący,stare kłopoty się odzywają i zatruwają nam życie:( Nic to ,mam nadzieję że z pomocą przyjaciela z przeszłości uda sie wszystko pozałatwiać!
    A w zeszłą niedzielę po męczących zakupach pojechaliśmy na Rogate Ranczo.Lubie to miejsce:)



Tola śpi zmęczona objadaniem klientów



Strzelanie z łuku nie jest prostą sprawą!

Niby drewniane ryby a cięzko złowić!


I can't dance-Phill Collins chyba na tych nartach stworzył przebój:)

środa, 6 października 2010

Wersja druga ulepszona?

7 lat temu o 4.25 rano połozna połozyła na moim brzuchu maleństwo.No,nie takie maleństwo,4 110g żywej wagi.Jak go zobaczyłam powiedziałam do A.-mówiłam Ci ze to będzie Maciek;)  Mieliśmy problem z wyborem imienia ale czy taki misio mógl nie zostać Mackiem?    
      Powtórne macierzyństwo było dla mnie zdecydowanie łatwiejsze pod względem psychicznym,dziecko już nie wywróciło mojego świata do góry nogami,wpasowało sie niemal bezkolizyjnie do naszej rodziny. Starszy brat przyjął młodszego bez entuzjazmu ale nie miał morderczych zapędów.Juz po pół roku nie chciał go oddać cioci która proponowała że zabierze sobie Maciusia na noc;)
     Teraz są najlepszymi przyjaciólmi,kłócą sie i biją bez przerwy.
A pani K.,nauczycielka Macka wylała ostatnio miód na moje serce mówiąc mi ze z Macieja bardzo mądry facet jest! Gadatliwy,roztrzepany ale inteligentny a ona takie dzieci lubi:) Znam ją już trochę i wiem że nie chwali bez powodu więc szczęśliwa byłam słysząc taką opinię:)

piątek, 1 października 2010

      Zakup mnie czeka i jakoś sredni entuzjazm budzi on we mnie.Termin wesela zbliża sie nieuchronnie,a na wesele trzeba by sie jakoś ładnie ubrać.Generalnie preferuję sportowy styl więc moja szafa pełna jest dżinsów i bluzek,sukienek niet. Mężowi mojemu też by sie nowy garnitur przydał,do tej pory wszystkie uroczystości w ślubnym odbębniał,teraz jednak jako ojciec chrzestny pana młodego powinien sie w czyms mniej obcisłym w pasie pokazać;)
      W niedzielę sie na krakowska tandetę wybieramy,jeśli tam nic nie będzie to Bonarkę odwiedzimy. Znów się będę wkurzać ze nic na mnie nie ma,wszystko jest szyte na anorektyczne modelki bez bioder.A ja mam biodra i potrzebuję sukienkę w stylu lat 50,rozszerzaną dołem.Może sie uda coś znależż,bo na szycie jakby mało czasu już jest!
     Odwiedziłam wczoraj moją ulubioną fryzjerkę i mam teraz cudownie proste włosy.Jakaż to odmiana po nieodłącznym afro na głowie:) Patrzę w lustro,patrzę i nie mogę sie napatrzeć! Zdecydowanie częściej muszę sobie fundować taką odmianę.Jutro jedziemy na basen więc afro powróci na swoje miejsce.