piątek, 7 marca 2014



Gdybym mogła byc mężczyzną... Dobrze że nie mogę ;)
Lubię byc kobietą. Choc nie eksponuję kobiecości,nad czym nieustannie ubolewam,i obiecuję sobię zmianę stylu,i zawsze wygrywa zamiłowanie do wygody i sportowych ciuchów.
Jutro wybieramy się z Megi świętowac Dzień Kobiet w Bowling Club,mniej mnie kręci cała atmosfera tego święta,bardziej fakt że w końcu będziemy miały okazję pogadac spokojnie we dwie,bez męskiego towarzystwa. Bo ono fajne jest ale czasem trzeba omówic problemy przeznaczone tylko dla ucha przyjaciółki. Ostatnio i tak zaliczyłyśmy kapitalną imprezkę w piżamach,oczywiście w Kinetiku,atmosfera była świetna. Były bitwy na poduszki,były tańce,były śpiewy,nasze szaleństwo przy Sztywnych i "Łożu w kolorze czerwonym" wprawiło naszego brazylijskiego Edilsona w stan szoku ;) I tylko pytał czemu tak na zajęciach nie tańczymy i nie kręcimy tym co trzeba z taką pasją. Otóż na zajęciach brakuje wspomagaczy ;P
we can dance ;)





Pieniążki za mieszkanie wpłynęły,i już jestem na etapie martwienia się że jest ich za mało,i nie mam na myśli tego że chciałabym zaszalec i poleciec na wakacje w ciepłe kraje (oj,chciałabym!) tylko że nie wiem jak bedzie dalej...No,ale JAKOŚ przecież będzie...