piątek, 23 maja 2014



Jaszczurką jestem. Choc w sumie tygrysy też kochają słońce...to jednak wolę pozostac tygrysem ;) W końcu moje ukochane temperatury zapanowały,no i słoneczko rulez,i idealnie jest. No,prawie idealnie,kilka zgrzytów musi byc. Ale nie o nich teraz.
Jeden z nich to moje potencjalne zapalenie powięzi podeszwy,czyli zaje...fajny ból stopy. Wczoraj jak ostatnia oferma kuśtykałam. Dziś po laserze i krio jakby ciut lepiej było. Ulubiony doktorek pociesza że to może tylko przeciążenie a nie zapalenie. Tej wersji się będę trzymac bo przy zapaleniu powinno się ok 6 tyg pauzowac,tzn nie trenowac. NO WAY!

Jednakowoż kilka dni mogę odpuścic. Ofkors treningi,pracy przecież nie mogę odpuścic. I w ramach odciążania nogi zalegam sobie na leżaczku w słoneczku mym ukochanym z książeczką w łapie. Skończyłam serię o Harrym Hole,będzie mi go brakowało mimo wszystkich okropieństw które go spotykały. Skończyłam Taniec ze smokami czyli literacki pierwowzór serialowej Gry o tron. I jakoś serial mniej mi się podoba,jednak siłą rzeczy musi byc okrojony,uproszczony. No i czas może żeby coś lżejszego poczytac,bez obdzierania ze skóry,umierania z głodu i tarzania się w nałogach.

Wczoraj z Michaliną zaliczyłyśmy pierwsze szkolenie. Miśka się uczyła chodzic przy nodze,ja się uczyłam prowadzic ją prawidłowo i wydawac komendy. I chyba psiurze szło lepiej niż mnie ;) Choc focha szczeliła w pewnym momencie konkursowego,pan trener śmiał się że pierwszy raz widzi żeby pies łapami smycz trzymał! Gorąco jej było,ona żle znosi upały. Futro ma przecież jak na niedżwiedziu. Ale dziś już sama z nią trenowałam i całkiem nieżle nam szło. Mądra z niej bestia jest choc charakterna ;)


czwartek, 15 maja 2014




Mało piśmienna ostatnio jestem,bieżące sprawy na dworcu wylewam na szybko a blog jakoś do dłuższej formy wypowiedzi mobilizuje,może niepotrzebnie?

Wiosna zamieniła się w zimne wietrzne coś,z zapowiedzią ulew,mamy pływac ponoc we własnych ogródkach. Wrrrr. Przyłożyłam się w tym roku do prac ogrodowych,zachciało mi się miec ładnie,liczyłam że Michalinie też się spodoba. Tiaaaa. Bardzo się jej spodobało. Tylko jednak woli że było po jej myśli. Więc ja wsadzam roślinki,Miśka je wykopuje i przenosi. Nie straszne jej jałowce ani róże. Kolcoodporny pysk bydlątko posiada. No i  uwielbia na nornice polowac. Tzn ryje w ziemi tam gdzie czuje że nornica przechodziła. Nic to że nornica tydzień temu tam była. Dziura musi byc. Porządna,duża,w końcu jak Miśka coś robi to serce w to wkłada. A także łąpy i łeb,i pół psa. A pies już ze 4 dychy waży. Jak nie lepiej. 9 maja rok minął odkąd białe futro mam u siebie. Był to rok częstego odkurzania,zakopywania dziur i łatania ogrodzenia ;)

Najlepszą przyjaciółką Michaliny jest Matylda. Blondynki łażą wszędzie razem,kociówa uwielbia się ocierac o wielką psicę,wyjadac jej z miski też lubi. W ogóle Matylda coraz bardziej przytulna się robi,ofkors tylko wtedy gdy ona chce,ale zdarza się że przychodzi się o mnie poocierac. Ona taka najbardziej "moja" jest,przychodzi gdy ją wołam,można z nią pogadac,jest dobrym słuchaczem.Pręgowane Paskudy pozostają kocimi indywidualistkami,robią co chcą ;)

blondynki :)