Ten rok był dla mnie niewątpliwie rokiem zmiany. Wewnętrznej i zewnętrznej.
Zapuściłam włosy,niby nic a dla mnie spore wyzwanie.
Ale największa zmiana to ta do której dojrzewałam od dawna,ta która wydawała się niemożliwa,bo ja przecież od zawsze byłam pesymistką. Chyba z domu to wyniosłam,przekonanie że na pewno się nie uda. Wszystkie możliwe nieszczęścia i niepowodzenia przewidywałam na dekadę do przodu. Skutecznie. Bo przecież nasze myśli mają moc.
Zawsze powtarzałam że mam w życiu wielkie szczęście do ludzi. I dzięki nim powoli do mojej głowy sączyła się wiedza,myśl,że może to nie świat wokół mnie jest taki zły.Tylko moje nastawienie do niego takim go czyni. Ktoś bliski często mi ostatnio powtarzał "zmień sposób myślenia" A ja się buntowałam. Bo dlaczego mam zmieniać??? Niełatwo zerwać z myśleniem,reagowaniem nawykowym. Ostatnio chyba Sis moja,Damessa wspomniała o Sekrecie. Znałazłam film na YT i obejrzałam. I nie patrząc na natchniony klimat w jakim jest zrobiony,sens do mnie przemówił.
Nasz umysł jest potęgą. Nasze myśli mają moc.Jeśli myślimy o nieszczęściach-przyciągamy je. Jeśli myślimy o tym co dobre,również to do siebie przyciągamy.
Więc co wieczór teraz wizualizuję sobie piękny drewniany dom z salą do jogi,z tarasem z widokiem na Mnicha,i siebie prowadzącą tam praktykę :)
Na bazie mojego szczęścia do ludzi w tym roku Los postawił na mojej drodze kilku niezwykle ważnych dla mnie. Współautorów moich zmian. I.,przyjaciel który wszedł zupełnie niespodziewanie w mój świat i stał się poniekąd moim mentorem,dawcą endorfin,wiary w siebie. Aga,mój ulubiony "potwór" ;) Kobieta silna,odważna,odnosząca sukcesy zawodowe,na pozór totalnie inna niż ja,a jednak okazało się że dogadujemy się,uzupełniamy,potrafimy się zaprzyjażnić. Wymieniłysmy chyba z milion smsów ;)
No i mój cudowny kurs,i moja cudowna Justyna która zapewniła mnie że potrafię,że się nadaję. Bez jej wiary nie odważyłabym się.
W przyszłym roku postanawiam być szczęśliwa. A co!