Mój mąż wpadł w wir produkowania mebli ogrodowych.Zostało nam sporo drewna z konstrukcji dachu i trzeba je jakoś wykorzystać.W tamtym roku zrobił stół i ławki,nawet dwa komplety,prototyp pojechał do mojego ojca a my wykorzystujemy model ulepszony.
Teraz zrobił huśtawkę,wprawdzie siedzisko jest z nóżkami,ale to na wypadek jakby nam ławek zabrakło;)
W piątek odbyło się testowanie nowego sprzętu.Na pierwszy ogień poszedł Gad Młodszy,Starszego nie było,uczył się pilnie angielskiego na korkach.
Póżniej ja ośmieliłam się zasiąść i pobujac nieco,ale stwierdziłam że siedzisko jednak ciut za twarde ;)
Na końcu do testu przystąpił autor wraz ze swoją ukochaną córeczką.Zuza z pewną taką nieśmiałością korzystała z nowego wynalazku ;)
Prace ogrodowe pochłaniają moje wolne chwile między sklepem a domem,dzis też wpadłam na godzinkę na działkę,okopałam kilka krzewów,podsypałam nawozem,obsypałam korą.Czuję w kręgosłupie walkę z kępami trawy! A teraz zmykam do kuringu,pralka kończy pranie.