Wybór filmu na wczoraj był dość przypadkowy.Miałam wielką ochotę na "Aż po grób",niestety nie udało sie go zgrać z żadnym filmem dla Gadów.Po długich poszukiwaniach w końcu chłopcy zgodzili się na "Zemstę futrzaków",w tym samym czasie w Multikinie leciał "Amerykanin" Nie czytałam wcześniej recenzji tego filmu,fakt ze gra w nim Clooney był dla mnie wystarczającą rekomendacją ;)
Zakochałam sie w Clooneyu daaawno temu,choć może nie w Clooneyu tylko w Dougu Rossie? Jako pediatra podrywacz w ER miał tyle chłopięcego uroku! Walczył o swoich małych pacjentów,potrafił zwyrodniałemu ojcu dać w pysk,a gdy uśmiechał się do Carol kolana mi miękły.
W "Amerykaninie" nie jest chłopcem.Jest dojrzałym facetem o niejasnej,trudnej przeszłości.Nie uśmiecha sie czarująco.W jego twarzy widac ciągłe napięcie.Na początku filmu zabiją swoją przyjaciółkę by nie rozszyfrowała kim jest.Strzela jej w tył głowy.I choć wydaje się że to dla niego nic wielkiego,wciąż ją widzi w snach.
Film jest teoretycznie sensacyjny,jest strzelanie,są pościgi,jest seks z prostytutką. Ale akcja dzieje się niespiesznie,montaż jest powolny,pełen zbliżeń i drobiazgowych ujęć.Włochy są pokazane jakby na drugim planie,nie epatują swoją olśniewającą urodą.Co więcej-jest pokazana piękna,soczysta Clara,prostytutka która zakochuje się w Panu Motylu (bohater grany przez Clooneya ma tatuaż w kształcie motyla na karku) i ta dziewczyna ma cellulit! Nie zatuszowano go fotoszopem ani innymi cudami techniki,pełen realizm!
Dla mnie jest to film o samotności,o takiej samotności o jakiej śpiewał Rysiek.Film o tym,że są grzechy za które nie ma odkupienia,że są wybory za które trzeba zapłacić wysoką cenę.
Pod koniec filmu jest scena,w której Mr Butterfly przez ułamek sekundy wierzy że jest przed nim przyszłość,że uda mu sie wyjechac z Clarą,że będzie mógł żyć normalnie.I na ten ułamek sekundy jego twarz traci nieustające napięcie.
Film nie ma happy endu.W sumie od początku wiadomo ze ta historia nie może skończyć sie dobrze.
Wyszłam z kina poruszona do głębi.Dawno mi się to nie zdarzyło!
Wybiorę się, chociaż jesień to nie jest najlepsza pora na poruszające filmy.
OdpowiedzUsuńCiekawie, tylko odwórca głownej postaci mnie nie przkonuje, zdecydowanie inne typy lubię:)
OdpowiedzUsuńGretka,ja na wiosnę byłam w tak czarnej doopie że tylko głupawe komedie byłam w stanie oglądać.Teraz już zaczynam przyswajac cięższe filmy,znaczy się ze jest lepiej ;)
OdpowiedzUsuńToia,nie zawsze się ma co się lubi:)
OdpowiedzUsuń