Porzeczkówka. Z własnych porzeczek,zbieranych własnymi rączkami w upalny czerwcowy dzień. Ostatni dzien czerwca. Pamietam ten dzień. Z całego czerwca pamietam właśnie ten dzień. Nie był jakis szczególny. Choc moze był skoro go zapamietałam?
Teraz czuję cierpki smak porzeczek na podniebieniu. Alkohol rozgrzewa. Mocna ta nalewka choc i tak zmniejszyłam proporcje.To dobrze ze mocna,dzis potrzebne mi ciepło. I rozlużnienie. Takie malutkie,jutro przeciez pracka.
Czekolada gorzka z orzechami i skórka pomaranczową,made by Piotr i Paweł. Rewelacja. Wiem,nie powinnam,dieta,odchudzanie,takie tam. Dzis to nieważne. Dzis potrzebne mi endorświny. Duuuużo endorświnek. Troszke sobie na basenie zapewniłam,reszte musza małe przyjemnosci zapewnic.
Oglądam Słodki listopad. Pewnie znów bede płakac...
Sis, przytulam choć dziś:* A porzeczkówki zazdraszczam ;-)
OdpowiedzUsuńPorzeczkówka pyszna,tylko zdecydowanie za mało jej zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuń