Piątek spędziłam w dresiku pod kocem,ktoś wspominał o upałach,ja miałam dreszcze z zimna. Gady oczywiście wspomagały mnie jak mogły,postanowiły nie iść na pole zeby z mamusią siedzieć a mamusia marzyła o dwóch godzinach swiętego spokoju!!!
Cudnie silny antybiotyk na szczęście zaczął działać,w sobotę zauważyłam ze słonko świeci,lato jest.Spakowaliśmy potomstwo i pojechaliśmy na działkę.Tam spędziłam dzień w cieniu jabłonki i gruszy,leżałam na leżaczku i korzystałam z przywileju bycia chorą czyli pzowoliłam sie obsługiwać ;) Do towarzystwa przyjechała Megi z T,ich dziewczyny sa z babcią w górach więc oni cieszą sie wolnością.
Gady szybko zlekceważyły fakt że antybiotyki skończyli tyle co i wskoczyli do basenu.W sumie się im nie dziwię,przy tych temperaturach basen jest cudownym wynalazkiem.
Gady z kuzynką
Starszy Gad chce być strażakiem ;)
Niedziela była bliżniaczo podobna do soboty,działka,cień,grill i legwan.Z tą różnicą że Młodszego Gada coś użarło w udo,spuchł dośc mocno więc wieczorem pojechałam do lekarki.Dostał maść na sterydach,wapno i claritine.
A dziś koniec wolności,trzeba było już do pracy jechac :(((
Rozpalone lilie
Zmokniete pelargonie dla ochłody
Kejzuś, dobrze żeś już zdrowa! Angina w takie upały to okropieństwo. U mnie dziś burzowo i chłodniej, bo po deszczu tylko 26 stopni. Cuuuuuuudownie :))
OdpowiedzUsuńGretka,angina to u mnie neverending story,tym razem straszy gad ma nawrót! A o deszczu tylko pomarzyć mogę,już nie pamiętam kiedy padało.Podobno w poniedziałek ma sie ochłodzić nieco!
OdpowiedzUsuń