czwartek, 10 lutego 2011

Zimo,a kysz!

       Chyba czas zakończyć sen zimowy.Słoneczko świeci,sprawia że krew żywiej krąży.Wyrywam sie powoli z apatii,dziś nawet okna w kuchni,miło na świat popatrzeć nie przez szarobure szyby :)
       Weekend był....mrraauuu.To chyba dobre okreslenie.Leniwy nieco,mimo sobotniej pobudki o 4 nad ranem,o 5ej w pociągu byłam.Dużo było rozmów,o sprawach mało waznych i o tych bardziej ważnych. Chyba obie sie przekonałyśmy ze wirtual nie kłamie,w realu tez chemia zadziałała.
      Sobotni wieczór-pełen śmiechu i znów rozmów.Zajrzałam w inny świat,poczułam sie w nim swojsko:) Choć ciemna strona mocy mnie nie kusi,Yesky,kochanie,utwierdziłyśmy sie z Tośką w przeświadczeniu że hetero jesteśmy.I mimo że z facetami żle to jednak bez nich...nie da rady:)
        Niedziela szybko minęła i tzreba było wracać do domku,stęskniony mąż czekał w Krakowie.
Już myslę o nastepnym spotkaniu,byle do maja:)
Gady kontra lód
       Dziś za to w końcu sie zmobilizowałam i wziełam Gady na wybieg,pojechaliśmy nad pobliski Zalew.Zamarznięty jest cudnie,jutro weżmiemy łyżwy i pojeżdzimy.Ryzyka tam nie ma,daleko od brzegu jest woda po kolana,nawet gdyby sie lód załamał najwyżej nogi zamoczymy.Ale nie powinien pęknąć,ma jeszcze z 10cm.
Zalew Chechło-jedno z moich ulubionych miejsc


Łapie pierwsze promienie słońca :)

4 komentarze:

  1. Jaka Ty kudłata z Tej Warszawy wróciła! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie dziś pogoda wiosenna: słoneczko , temperatura na plusie ,nawet wrony jakoś weselej krakały - aż mnie na przewroty w szafach chęć bierze. Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Haniu,ja juz kiedyś worek ciuchów na śmietnik wyniosłam,najchętniej juz bym pochowała zimowe golfy ale jeszcze mrozik trzyma.Jednak juz bliżej niz dalej :)))

    OdpowiedzUsuń