piątek, 25 stycznia 2013

    Jeden rzut oka w gadzią paszczę wystarczył pani laryngolog żeby stwierdzić że zabieg jest niezbędny,i w szerszym zakresie niz sugerowała miejscowa lekarka. Trzeba usunąć wszystkie migdałki,i te boczne,i trzeciego. W sumie to nawet mnie to cieszy,może nareszcie będzie spokój z anginami i z  problemami z oddychaniem. Boje sie tylko rekonwalescencji,zabieg robia na chirurgii jednego dnia,a wiem ze potem z tydzień gardło mocno boli. Ale jakos damy rade,zabieg jest 24 kwietnia wiec może już cieplej będzie i będę Gada lodami karmić.
    A tak poza tym to zasypiam w locie,jakas dzis padnieta jestem,chyba za wczas spać poszłam,wczoraj o 22ej juz spałam a rzadko sie takie cuda zdarzają ;)
    Bolą mnie nogi po bieżni,może przesyt mam bo juz trzy razy w tym tygodniu chodziłam? Dzis idę czwarty,potem joga na rozciągnięcie przykurczów. Jutro rano pracka i weekend. A potem szkoła :((( Za szybko sie te ferie skończyły :(((

środa, 23 stycznia 2013

    Byłam wczoraj u dietetyczki sie ważyc i mierzyć i jest pierwszy sukces-2kg mniej! W tym ponad kilo tłuszczu,reszta to woda i mięśnie. Wiem że to tak na zachętę,organizm w szoku sie tarza że mniej kalorii dostaje,jeszcze nie zdążył sie przestawić na oszczędzanie.
Problemem jest to że bolą mnie mięśnie,tzn to nawet ból nie jest tylko takie dziwne zmęczenie,w poniedziałek ledwo trwałam w psie z głową w dół. Powiedziałam o tym dietetyczce,kazała mi zwiększyc posiłki przed treningami i dała mi przepisy na koktajle,wczoraj szczeliłam sobie mega kaloryczny ale dający powera z mleka sojowego,banana,czekolady gorzkiej!!! i migdałów. Mrau był i faktycznie fajnie mi sie potem szło na biezni.
    Na poniedziałkowy mecz najlepiej spuścic zasłonę milczenia,dotarłam na druga połowę przedzierając sie przez lodowiska zastepujące drogi,takiej gołoledzi daaaawno nie było! Jeden lód wszędzie. Chodzenie było sportem ekstremalnym,lepiej było łyżwy załozyc. Ale o meczu miało być. Szkoda. Po prostu szkoda. I nie mam pretensji do chłopaków bo robili co mogli. Zwłaszcza mój ulubiony Bartek Jurecki. To zdecydowanie były jego mistrzostwa,nie mogę zrozumiec dlaczego nie on strzelał karne skoro tylko on był w nich skuteczny??? Chyba ze to kwestia kontuzji barku...
   Najgorsze jest to ze nie ma następców Tkaczyka,Siódmiaka,nie ma programów przesiewowych,nie ma kasy na drużyny młodzików,ech,czyli polskie bagienko. Kasa dla działaczy zawsze sie znajdzie...
    Wyparcie stosuje. Zajmuję sie pierdołami żeby nie mysleć o tym co złe.
Niech już będzie wiosna.

piątek, 18 stycznia 2013

     Zrobiłam dzis sobie wolne. Rano zawiozłam mamę na badania i do lekarki,potem poszła do swojej siostry na ploty a ja siedziałam z Gadami w domu. Jak mi dobrze było!!!
     Spokojnie zjadłam śniadanie,wypiłam yerba mate o smaku kakaa i wanilii,to moja ulubiona ostatnio.Spokojnie pilnowałam kominka,dokładajac co chwile drzewa żeby ciepło było. Poczytałam książkę,pobujałam w obłokach...
     Mam dośc pracy,sklepu,marzę o zmianie. Nawet zaczyna mi kiełkowac co chciałabym robic ale... wiadomo,wszystko rozbija sie o kasę. Trzeba spłacac kredyty :( Ech,zły to finansowo czas,bardzo zły. Pocieszam sie ze to tylko kasa,że są rzeczy ważniejsze,że jakos to będzie...I pewnie będzie. A ja musze w końcu znależc swoje miejsce.
      W kazdym razie bycie kura domową niezwykle kuszące mi sie wydaje,zmęczona jestem,marzę o urlopie,już nawet wyjeżdżac bym nie musiała,taki tydzień spokojnego siedzenia w domu dobrze by mi zrobił. Niestety,nie ma takiej opcji.
      Dobrze ze choc Kinetika mam,tam odpoczywam,przynajmniej psychicznie,bo fizycznie jakos sciorana jestem,zakwasy i takie tam mnie dręczą. No ale przecież naszym kinetikowym hasłem jest-boli? ma bolec! ;D
      Dzis z bieżni wyszłam mokra jak norka,ale szcześliwa bo doszłam ;) i nawet dobiegłam,od niedawna kostka przestała mnie bolec i mogę biegac! i nawet coraz większą przyjemnosc mi to bieganie sprawia ;)
       Odchudzanie w toku,ciekawe na ile mi wytrwałosci starczy...

wtorek, 15 stycznia 2013

A oto zakazane produkty,czyli to z czym powinnam sie pozegnac :)))

1. Cukier,słodycze,miód,słodkie przetwory owocowe,słodkie napoje.
Brak słodyczy boli i bedzie bolał,wiadomo,uzależniona jestem,ech,żegnajcie czekoladki,ciasteczka,ciasta,batoniki....buuuu,bede o Was myslec! reszta z tego punktu mi lotto,nie słodze,pije mineralkę.

2.produkty zawierajace dużą ilość tłuszczu-tłuste mięsa,wędliny,sery twarogowe,sery żółte,serki topione,śmietana,majonez,tłuste mleko.
Serek żółty....mrau ;) serki śmierdzielki...mrau ;) majonez...mrau ;) brak mi was bedzie!

3.fast-foody-przezyje,choc pizza bywa całkiem całkiem ;) ale mniejszy ból niz przy czekoladzie.

4. chipsy,słone orzeszki,krakersy,paluszki-mogą nie istnieć.

5. przetwory warzywne z octem-no wole czekoladę ;)


No i tak to wygląda. Jadłospis odbieram jutro,juz sie boję. Na razie z G.,wymieniamy smsy z opisem tego co zjadłysmy i tego o czym marzymy ;) Jutro cud maszyna pokaze jak sie spisałysmy przez ten tydzień. G jest do przodu bo juz ma jadłospis,ja tworze na razie z listy produktów zalecanych.

Zima za oknem konkretna,śniegu po pas,wygoniłam Gady za dom,niech sie odspawają choc na chwile od komputera i konsoli. Koty wolą nie wychodzic,lepiej w ciepłym domku siedzieć.

A ja sobie chyba dzis bieznię odpuszczę coby krwią ścian nie zachlapać,pójdę tylko na body art stretching,ponaciągam się. Ciekawe czy kiedyś pozycje równoważne staną sie dla mnie w pełni wykonalne ;)))

niedziela, 13 stycznia 2013

   Plan był prosty-wyspać sie!!! Jak zwykle nie wypalił ;) Klementyna o 5.50 zaczęła aferę robić,jak to tak moze być że koci brzuszek jest pusty a pani śpi. Coraz większy koci brzuszek,muszę dodać,wczoraj zważyłam Klementynę-4kg kociego szczęścia. Chyba trzeba zacząć ją odchudzać! Tylko jak gdy w domu trzy zwierzaki? A ona dziwnym trafem zawsze pierwsza przy misce jest! Otwieranie saszetki obudzi ja niezależnie od miejsca gdzie aktualnie śpi i tego jak cicho usiłuje sie tę saszetkę otworzyć ;)

   No i tak...cały dom śpi,koty gonią,w kominku ogien sie pali,jak juz wstałam to dołożyłam drzewa żeby cieplej było. Chciałabym rano na basen jechać,bez Gada Młodszego oczywiście,ten wczoraj antybiotyk skończył. 24 stycznia mamy wizyte w klinice w Katowicach,zobaczymy na kiedy zabieg wyznaczą. 28 stycznia do neurologa idziemy...Jakoś medycznie ostatnio się zrobiło.

   A ja poszłam w zeszłą środę do dietetyczki. Poszłyśmy razem z moją przyjaciółą G. w celu wspierania się. Mamy podobną budowę ciała,G.ma za to bardziej zjechany metabolizm bo sie całe życie odchudza i milion diet juz stosowała. Ja w zasadzie nigdy na jakiejs konkretnej diecie nie byłam.
Na razie dostałam ogólne zalecenia co moge jeść a czego nie,w środę odbieram jadłospis. He he. Zobaczymy. Najbardziej rozbawiła mnie reakcja kilku moich znajomych płci przeciwnej na wieść że odchudzać sie zamierzam: w głowie Ci sie przewróciło ;) to słowo na p czasem inaczej brzmiało ale nie będę cytować ;)

   W ramach wzbogacania diety w warzywa zrobiłam wczoraj przepyszne brokuły z suszonymi pomidorami,według przepisu mojej instruktorki jogi. J jest wegetarianką ze skłonnościami do weganizmu,pisze bloga kulinarnego,jesli ktos ma ochote,może zajrzeć-http://treeyourmind.blogspot.com/

   Popołudniu w ramach WOŚP Kinetik ma pokazy,tzn nasze instruktorki będą sie produkować,pojedziemy zobaczyć. Zima nie odpuszcza,znów dosypało sniegu.A mnie sie lato marzy... I tak mi jakos...



ech...

a! najważniejsze! jutro kawa z Malinka,juz sie doczekac nie mogę :)))))

wtorek, 8 stycznia 2013

  Młodszy Gad znów angine zalicza. Cieszy go to niemożliwie,ferie dłuższe o tydzień bedzie miał,w tym roku wypoczywamy w pierwszym terminie czyli ten tydzień jest ostatnim w szkole. Byłam z nim wczoraj u pani laryngolog,oczywiście stwierdziła ze trzeciego migdałka trzeba usunąć. Teraz tylko formnalnosci bo musze mieć skierowanie od niej z przychodni,wiec najpierw musze leciec do pediatry po skierowanie do laryngologa a w przychodniach dziki tłum grasuje. No ale nic,jakos to załatwię.
   Pani laryngolog poleciła nam centrum medyczne w Katowicach,dzwoniłam przed chwila,mamy termin na 24 stycznia,czyli całkiem niedługo. Ciekawe jak długo potem trzeba na zabieg czekac... Młody lekką panikę przejawił jak mu wczoraj opowiadałam jak taki zabieg wyglada. Zwłaszcza kroplówka mu sie nie podoba. Pamiętam jak po pierwszym zabiegu,a miał wtedy 3 lata i 3 miesiace,przebudził sie i pierwsze co zrobił to wyrwał sobie wenflon z łapki.Pani pielęgniarka jeszcze raz musiała go kłuć,tym razem przezornie owinęła łapę porzadnie bandażem.
    Ależ mnie kręgosłup boli! Może nawet nie boli ale wyrażnie czuję że go mam. Chyba mi mostek na jodze zaszkodził,wygięcia w tył nie robią mi dobrze. Ale zamiast z nich zrezygnować za każdym razem liczę że może sie uda i nie będzie bolało ;)
     A w sobotę w naszym centrum handlowym Kinetik miał promocję,między innymi była współpracujaca z nami dietetyczka ze swoim cudownym sprzetem mierzącym i ważącym. Złe licho mnie podkusiło i wlazłam na to ustrojstwo. Wyniki mało mnie ucieszyły,z dobrych wiadomości to mięsni mam odpowiednią ilość ;) Mój wiek biologiczny mało mnie nie zabił,40 lat minęło jak jeden dzień...
No i teraz kiwam sie w zadumie czy iść do P.czyli tej dietetyczki żeby dobrała mi diete...Bo ja słaba w dietach jestem. Ale obiecała mi ze w 3 miesiace mogę osiagnąć wymarzoną wagę. Wiec mejbi warto? Ja wiem ze to trzeba zmienić żywienie na stałe...Ech,nie wiem,może sie zmobilizuję? Dziewczyny u mnie w klubie fajnie schudły...no i ten wiek biologiczny by sie cofnął,jakoś upływ czasu nie robi mi dobrze ostatnio :(
    Na pocieszenie spontanicznie nakręcilismy kinetikową imprezkę w dość wąskim gronie,co tam ze w niedzielę do pracy iść musiałam ;) Ubawiliśmy sie nieżle,kalambury były,nasza Marzenka szczyty w rysownictwie osiągała,aż żal ze na tablicy rysowała i TAKIE dzieła zmazane zostały ;) Przed północa sie zwinęlismy,towarzystwo jeszcze ze dwie godziny posiedziało,ale oni nie musieli sie o ósmej zrywac.

   Mam nadzieje ze dzisiejszy body art stretch zreanimuje mój kręgosłup!



   

czwartek, 3 stycznia 2013

     Wczoraj rozebrałam choinkę. Wyczytałam ze nie powinna stac w cieple dłużej niz dwa tygodnie wiec czas był ku temu. Chciałabym żeby przyjęła sie potem w ogrodzie.
      Koty smutne były że taką fajna zabawkę im zabieramy. Na pociechę dostały serpentyny pozostałe z sylwestrowej nocy.
      I tak jakos pusto sie zrobiło bez tej choinki...
Sylwester był spokojny,posiedzielismy,pogadalismy,posmialismy. Poobgadywalismy gwiazdy spiewające na sylwestrowych koncertach ;) O 1ej goscie sie pozegnali,T.szedł rano do pracy wiec jako niepijący hurtem wszystkich odwiózł.
       Wczoraj poszłam na jogę,pierwszą w nowym roku,J.nieżle dała nam popalić! Tzn spalić,bo to była joga spalająca nadmiar spozytych kalorii. W każdym razie ręce mi sie pod koniec koszmarnie trzęsły! Jak to w dwa tygodnie mięsnie zapominają do czego służą!
       Dziś stretching i body art,a jutro....jutro planuję zdradę!!! Kumpela namawia mnie na zumbe w innym klubie,juz nas zapisała,hmmmmm,sama nie wiem....