wtorek, 26 maja 2015



Fota z Poronina jest,ale wczoraj takie ekscesy na jodze uprawialiśmy ;) fajnie było
trochę mnie ta joga odstresowała,choc staw skokowy nadwyręzyłam,i to o dziwo nie przy skakaniu a przy podnoszeniu się w górę na rękach,tak mocno mięśnie napięłam że aż staw zawył z bólu.Ostatnio ktoś się ponoc poskarżył że na jodze zaawansowanej więcej gadamy niż praktykujemy i Justyna sobie to do serca wzięła,nie ma już gadania tylko krew,pot i łzy ;)
21 czerwca chcemy zrobic 108 powitań słońca...będzie ciężko...A ja chyba staję się prawdziwą joginką,zamiast wianków w Kinetiku wybieram praktykę jogi i świętowanie międzynarodowego dnia jogi :)
Pogoda jest wymiotna,pada,jak nie pada to leje,moje roślinki giną pożerane przez plagę ślimaków.
Ponoc jeszcze jutro ma tak padac,potem ma byc ciut lepiej.
Młodszy Gad jutro na wycieczkę do Wielkopolski jedziena szczęście Sis pocieszyła mnie że u nich pogoda całkiem sympatyczna i nie muszę kaloszy pakowac.
Oby tak było.

piątek, 22 maja 2015

Jestem taka zmęczona...
To moja mantra ostatnio. Chodzę spać zmęczona i wstaję zmęczona. Dobrze że zdarzają się popołudnia kiedy jest ok. Organizm upomina się o urlop ale będzie musiał poczekać,jeszcze ze dwa lata. Wcześniej nie ma szans na jakiś urlop,nawet spędzony w domu. Uroki własnej małej firmy. No chyba że w końcu totka trafię ;))) Albo mnie szlag trafi,co bardziej prawdopodobne.
Ale nic to,pięknie jest,wiosna jest,nieważne że rano tylko 6 stopni było,teraz chyba niewiele więcej. Ważne że popołudniu idę na jogę,praktyka jest prezentem jaki sobie robię. Dziś,jako że jest piątek,joga relaksacyjna. Czyli mniej pocenia się,więcej rozlużniania,szukania przestrzeni w pozycjach. I masaż tajski. Sama przyjemność :)
A jutro znów praca,po pracy z Młodym do dentysty,w niedzielę praca,i znów będzie poniedziałek,i od nowa praca.Kierat.