środa, 21 lipca 2010

Nie chce mi się

     Nie wiem czy to wina upałów,czy nieustajacych infekcji ale kompletnie nie mam sił.Nic mi sie nie chce,jedynie leżeć.A akurat ta jedna czynność (czy raczej bezczynność) jest mało osiągalna.
      Jedynym światełkiem w tunelu jest swiadomość ze w sobotę spakuję manatki,wsiądę w auto i pojadę w ukochane góry.Pokoje u Ojca zarezerwowane,przez tydzień zamierzam sie lenić.W przerwach lenistwa moze trochę połazimy po górach.Pogodę smętną zapowiadają ale liczę że sie nie sprawdzi;)
   A teraz jeszcze trzeba sie zmobilizować i popracować kilka dni:(((

poniedziałek, 12 lipca 2010

Upalny weekend z atrakcjami

      Angina zbiera swe żniwo,po Gadach i mojej mamie dopadła i mnie.W piątek wstałam z koszmarnym bólem gardła.Siłą woli pojechałam do pracy załatwić najważniejsze sprawy i udałam sie do lekarki. Moja pani doktor stwierdziła ze dawno takiej ksiazkowej anginy ropnej nie widziała.Przepisała oczywiście antybiotyk,oczywiście silny.Moja wątroba boleć zaczęła na sam widok recepty,ale cóż robić.
Piątek spędziłam w dresiku pod kocem,ktoś wspominał o upałach,ja miałam dreszcze z zimna. Gady oczywiście wspomagały mnie jak mogły,postanowiły nie iść na pole zeby z mamusią siedzieć a mamusia marzyła o dwóch godzinach swiętego spokoju!!!
     Cudnie silny antybiotyk na szczęście zaczął działać,w sobotę zauważyłam ze słonko świeci,lato jest.Spakowaliśmy potomstwo i pojechaliśmy na działkę.Tam spędziłam dzień w cieniu jabłonki i gruszy,leżałam na leżaczku i korzystałam z przywileju bycia chorą czyli pzowoliłam sie obsługiwać ;) Do towarzystwa przyjechała Megi z T,ich dziewczyny sa z babcią w górach więc oni cieszą sie wolnością.
Gady szybko zlekceważyły fakt że antybiotyki skończyli tyle co i wskoczyli do basenu.W sumie się im nie dziwię,przy tych temperaturach basen jest cudownym wynalazkiem.


Gady z kuzynką



Starszy Gad chce być strażakiem ;)

   Niedziela była bliżniaczo podobna do soboty,działka,cień,grill i legwan.Z tą różnicą że Młodszego Gada coś użarło w udo,spuchł dośc mocno więc wieczorem pojechałam do lekarki.Dostał maść na sterydach,wapno i claritine.
   A dziś koniec wolności,trzeba było już do pracy jechac :(((


Rozpalone lilie

Zmokniete pelargonie dla ochłody

poniedziałek, 5 lipca 2010

     Miniony tydzień pracowity był,czasem aż za bardzo.Kilka dni pracowałam po 10 godzin i wyczerpujące to było.Gdzie te czasy kiedy właśnie tak pracowałam na okrągło? Ale wtedy nie miałam dzieci,męża,praca była moim zyciem,także towarzyskim.Fajne były te czasy,oj fajne! Dobrze ze sie zdarzyły,teraz jest co wspominać.
    Dzisiaj mi tylko wspominki rozrywek zostały,Starszy Gad uległ anginie,od wczoraj jest na antybiotyku.Dzisiaj już odżył ale wczoraj cieniutki był,przeleżał cały dzień.No a ja oczywiście byłam w pracy,dobrze ze tata sie Gadem zajmował.
    Piątek i sobota za to były upalne i mokre-wraz z Megi i dziewczynkami popołudnia spedzaliśmy na działce.My sie smażyłyśmy plotkując a dzieci okupowały basen (stad zapewne angina Starszego).
     Dziś za to siedzimy w domu,to nawet miła odmiana,ostatnio prowadziłam nieco cygański tryb zycia:)