niedziela, 25 sierpnia 2013




21 września odbędą się trzecie urodziny Kinetika,tematem przewodnim będą lata 80!!! Normalnie podskoczyłam sobie z radości! Pierwszy raz w życiu od razu wiedziałam jak sie ubiorę,jak się uczeszę,zawsze chciałam byc punkiem tylko za mała byłam,i za grzeczna. Teraz to nadrobię :))) Tylko włosy na irokeza muszę ciut zapuścic,ale to jeszcze miesiąc,urosną. Ostatnio w mieszanej wiekowo grupie wspominałyśmy tamte czasy,tzn my wspominałyśmy,młodzież słuchała ;) 
Ja się już kręcę muzyką jaka będzie grana,gardło zedre śpiewając,mój przyjaciel K.już zapowiedział że stopery do uszu sobie przyniesie coby przeżyc te mocne wrażenia! A przecież to najlepszy muzycznie czas,zwłaszcza po polsku! No i niezpomniany Modern Talking oczywiście ;)))

Potomstwo wróciło,brudne i pachnące inaczej,ale to dało sie porzadnym szorowaniem załatwic. Wyrosli też,tylko schudł nie ten Gad co powinien,starszy wrócił niemal przeżroczysty,Młodszy za to jak pączek w maśle. Generalnie zadowoleni,choc z punktu zapowiedzieli że więcej nie pojadą. Pogadamy za rok ;)

Korzystając z niezłej pogody ostatnio troszke po pagórkach pochodziliśmy,tydzień temu Babia Góra,dziś Żar. 
Na Babią świetnie mi sie wychodziło,pierwszy raz poszliśmy z kijkami,bez dzieci  bo ich jeszcze nie było. Zaraz na Zubrzyckich Stromiznach wrzuciłam ostre tempo,na szczeście A. dawał radę,choc nieco jojczył że za szybko. No i tak sobie wyszliśmy na szczyt,posiedzieliśmy w słoneczku ale w końcu trzeba było zejśc...Masakra. Dla mnie góry powinny tylko wzwyż byc. Moje kolana powiedziały WRRRRRRR schodzeniu. No ale jakoś poszło,jakoś spełzłam na parking.

baba na Babiej Górze ;)

Dziś wywlekłam moich panów na Żar,najbardziej komercyjną górę w kraju ;) Młodszy Gad całą drogę marudził że jest ciężko,i wysoko,i on nie da rady,i on tu zostanie i umrze. Na szczęście tatuś wziął Gadziatko pod opiekę,mamusia mogła wyrwac w górę w swoim tempie. Za to na górze Gady poczuły się jak w raju,najpierw lody,potem tor saneczkowy-ja chcę jeszcze raz,ja chcę jeszcze raz!!!! A w dół panowie postanowili zjechac na hulajnogach zjazdowych,ja powiedziałam pas,nie lubię takich ekscesów. Z miłości do kolan zjechałam na dół kolejką. Teraz ciut cierpie bo słoneczko jakies zbyt mocne było,mimo że przecież opalona jestem ciut mnie ramionka pieką. 

Gadziątka moje ;)                                                                                                                                         



A od jutra znów praca i dzień świstaka,błeee

piątek, 16 sierpnia 2013



No i trzy tygodnie minęły. Gady w poniedziałek wracają. Odsprzątałam ich pokoje,została jeszcze kosmetyka. Kupiłam im brakujące książki i ćwiczenia do szkoły. 
Ciekawa jestem jak te moje dzieci się zmieniły przez ten czas,czy jeszcze wyrośli,czy Młodszy schudł,czy opaleni są. 
Zaraz szkoła,ech,boję się tego nowego roku szkolnego,Młodszy zaczyna czwartą klasę,Starszy gimnazjum,będzie sie działo...

A ja pielęgnuję moją kontuzję,mam naderwany mięsień dwugłowy uda na łączeniu ze ścięgnem podkolanowym,boli mnie przez to kolano. I wkurza mnie że mniej sprawna przez to jestem. Oczywiście nie odpuściłam Kinetika,zresztą moj rehabilitant ulubiony pozwolił mi ćwiczyć,chłopak świadomy jest faktu że z nałogiem ciężko zerwać ;) Mam tylko pilnować żeby nie rozciągać zbyt mocno tego mięśnia,no i mam na tyle rozsądku żeby nie robić tych ćwiczeń które ból sprawiają. Najwięcej problemów na jodze mam z tej okazji ale jakoś daję radę. B,rehabilitant moj ulubiony akurat na wczasy pojechał wiec sama muszę sobie mięsień masować a to jednak nie to samo :( 

Michalina rośnie bez przerwy,mam nadzieję że kiedyś to jej rośnięcie się skończy,bo to już potwór jest,do tego zaczyna w nocy do łóżka sie wpychać,na moją połowę ofkors,duże mamy łóżko,ale jednak nie aż tak!!! A zepchnąć bydlątko nie tak łatwo,zwłaszcza jak człowiek zaspany.

W niedzielę chciałabym w końcu góry zaliczyć bo do tej pory jakoś czasu nie było,marzy mi sie Babia Góra,zobaczymy czy sie uda...

piątek, 2 sierpnia 2013




         Z racji oszczędzania nogi nie poszłam wczoraj do Kinetika. Zeżarłam za to Milkę,dużą,roztopiła sie lekko w sklepie no a wyrzucić przecież żal. Pyszna była. Już czuję że jestem 2kg grubsza.

      Popołudniu pojechałam wpłacić kasę do wpłatomatu. Złośliwa bestia w odwecie za tą pożartą przeze mnie milkę wciagnęła mi kasę i powiedziała bujaj sie! Tzn wyskoczył napis-awaria wpłatomatu. Zadzwoniłam,zgłosiłam awarię,miła pani miłym głosem mi powiedziała że JEŚLI moja reklamacja zostanie uznana to pieniążki zostaną zaksiegowane na moim koncie. W ciagu 7 dni kalendarzowych. Zajekurwabiście. Zwłaszcza ze weekend przed nami więc jest szansa że we wtorek odzyskam pieniążki. JEŚLI sie doliczą że faktycznie moje pieniążki zostały zeżarte!

   Na pocieszenie puściłam totka. Nie muszę mówić że nic nie wygrałam? :( 

No i tak mi jest do doopy i niefajnie,i nawet ciepełko nie pomaga.

A! Starszy Gad przysłał wczoraj smsa-"zadzwonię jutro" Czyli dziś. Czyli czekam!

czwartek, 1 sierpnia 2013




   "Synu,zadzwoń do mnie"
"Nie mam czasu"

Taka wymiana smsów sie odbyła między mną a Starszym Gadem. cudem trafiłam moment kiedy to miał w ogóle włączony telefon. Bo z reguły z pocztą mogę sobie pogadać. Przez tydzień zadzwonił raz,zaraz po przyjeżdzie i zmartwionym głosem oznajmił ze w jego podobozie jest 5 chłopaków,reszta same baby! Więc very pedagogicznie go pocieszyłam że powinien sie cieszyc bo ma większy wybór w pannach ;) A teraz sie boję że chłopak korzysta z mądrej mamuśkowej rady!

Młodszemu Gadowi zdarza sie wysłać smsa zeby do niego zadzwonić,on nie dzwoni bo dziwnym przypadkiem nie ma nic na koncie choć przed wyjazdem doładowałam mu telefon za 50zł. Ale znikło. Ofkors bez jego udziału! Ciut marudzi że wszystko na rozkaz trzeba robić ale generalnie zadowolony jest. Jedzenie w miarę,choć oczywiście nie wszystko mu podchodzi no ale lajf is brutal. 

A ja się tarzam w lenistwie. Ogarniam niezbędne minimum. kiedy mogę leżę w hamaku,czytam i napawam sie nicnierobieniem. Olewam bałagan w pokojach chłopaków,posprzatam przed ich przyjazdem. Nie prasuję nic. Ograniczam sie do wrzucenia prania a i to na pół bębna. Całą energię zostawiam na Kinetika,efekt jest taki że lewa noga sie buntuje,boli mnie stopa,kostka,łydka,kolano,a teraz juz nawet udo czuję. Chyba musze trochę odpuścić. W poniedziałek idę do mojego ulubionego rehabilitanta,niech mnie naprawia! I chyba wiem co mi powie...

W sobotę idziemy do G. na grilla i bedzie "Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni" ;)))