niedziela, 22 grudnia 2013





Próba wczucia się w świąteczny klimat...
Bo nie czuję go. Głowę mam pełną kłopotów,problemów,zgrzytów. Budzą mnie w nocy,zabierają spokojny sen,duszą oddech. 
Ale święta przyjdą,czy tego chcę czy nie. Większośc handlowców,przynajmniej tych drobnych wolałoby żeby nie przyszły. To martwy okres,aż do wiosny będziemy lizac finansowe rany.
Choinkę wczoraj ubrałam. Jest piękna,taka jak lubię,dominuje złoto i czerwień,może banalnie ale to moje ulubione świąteczne kolory. Koty przyjęły ją ze szeroko otwartymi oczami,powiesiłam na niższych gałęziach zabawki dla nich więc mają frajdę obgryzając mikołajki z filcu. Michalina zignorowała nowy nabytek,całe szczęście,bo już się bałam że będzie chciała obwąchac wszystko a przy jej gabarytach choinka mogłaby tego nie przeżyc... Miśka waży juz ponad 30kg,jest wielka,jak stanie na tylnych łapach przednie kładzie niemalże na moich ramionach!
Dzisiaj dzień pełen wrażeń zaliczyliśmy-najpierw lodowisko,kocham to nieustannie,mimo zniżki formy! Potem wyprawa na zakupy,jak zwykle prezenty w ostatniej chwili,kupuję,zawsze sobie obiecuję że w przyszłym roku to już w pażdzierniku pomyślę... Wszędzie dziki tłum i szaleństwo ale jakoś poszło. I nawet zdążyliśmy wrócic na końcówkę pierwszej serii skoków,drugą juz w pełnym skupieniu obejrzałam,aż serce rośnie patrząc na naszych chłopaków. Oby tak dalej :)

czwartek, 19 grudnia 2013



Tak jakoś niepostrzeżenie minął 16 grudnia. Dzień w którym 6 lat temu zaczęłam pisać mój własny dziennik. Dziennik Twój Styl.
Wciąż i nieustająco jestem szczęśliwa że trafiłam na ten portal (wtedy jeszcze nie wortal ;P). Fajny był czas,czas rozmów o wszystkich,a od czego by się rozmowa nie zaczęła i tak kończyło się na jednym ;) Do dziś gdy zakładam łyżwy przypomina mi się moja pierwsza wyprawa na lodowisko,podczas gdy ja rozbijałam kolana dziewczyny dobrze się bawiły komentując moje poczynania,jak widać oczyma duszy widac całkiem niezle ;)
Był wspólny śmiech,były łzy,były kłótnie,ale ja przede wszystkim czułam że nie jestem sama,że mam wsparcie,że ktoś mnie rozumie,pocieszy,a jesli trzeba da kopniaka.
Szkoda że się skończyło tak jak się skończyło...
Blog to nie to samo ale jak sie nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

Święta się zbliżają,jak zwykle nastroju jakos nie czuję,odpoczywać też nie poodpoczywam bo w drugi dzień idę zarabiac na miniratki,zaraz po świętach robię remanent a wieczorkiem 27,12 znajomy ortopeda mnie potnie,znaczy się oddam mu rękę. Pod skalpel. Mam nadzieję że rozprawi się z moją cieśnią nadgarstka raz na zawsze! A potem rekonwalescencja-miesiąc bez obciążania ręki,masakra,dobrze że choć bieznia mi zostanie!!!

czwartek, 12 grudnia 2013


Maraton za nami,było intensywnie,było mokro,było wesoło,było za mało! Swierdziłysmy że jeszcze godzinę spokojnie moglibysmy iść. Co tam iść,nawet tańce były,no i spiewy obowiązkowo,na następnym maratonie szczelimy sobie karaoke ;))) Obawiam się że słuchacze moga tego nie przeżyć ale to ich problem ;D
W niedzielę zamiast regenerować zmęczone mięśnie wyciagnęłam moich panów na lodowisko,pogoda była cudna,tafla lodu wprawdzie mniej cudna bo mocno popękała ale wybaczam to organizatorom bo to ich debiut w roli utrzymywaczy lodu w dobrym stanie. Taka miła jestem bo lodowskiem zarządza spółka w której prezesuje mój osobisty kolega K.;) Więc zażalenia mogę składać na najwyższym szczeblu.

Puszcza mi blokada którą zapodał mi znajomy ortopeda na początku listopada. Dłoń znowu zaczyna drętwieć i boleć,nie ma wyjścia,trzeba się pociąć. 30 grudnia pod nóż się wybieram,a potem miesiąc odpoczynku od wygibasów :(((( Jak ja to przeżyje?! Dobrze że choć na bieżnię mam pozwolenie,pod warunkiem że będę ją trzymać zdrową ręką. Dobrze że umiem chodzić bez trzymanki.

W poniedziałek muszę jechać do Muszyny do ojca po pełnomocnictwa notarialne,kończę sprawę mieszkania,teraz tylko pozostaje znalezienie kupca bo poprzedni poszedł w p...,sobie poszedł. Moment gdy kasa za to mieszkanie wpływa na konto śni mi sie po nocach,nie załatwi to wszystkich problemów ale może będzie ciut lżej... Bo juz różne wizje mam,łącznie ze sprzedażą domu,i tylko martwi mnie jak ja bym upchnęła zwierzyniec w mieszkaniu w bloku??? Najgorzej by to przezyła Kornela i Miśka,one sa plenerowe dziewczynki. Ostatnio zachęcałam Matyldę do zwiedzenia ogrodu ale Młoda mocno protestuje,chyba uważa że swoje w życiu już na polu spędziła,czas na bycie kotem domowym :) 

piątek, 6 grudnia 2013





Już jutro drugi maraton Indoor Walking i Indoor Cycling w Kinetik Fitness ;)))) Próbowałam wrzucic kinetikowy filmik ale nie wchodzi więc jakis inny dałam,mniej więcej to samo robimy. 
W sumie to mniej niż więcej,bo jednak każde zajęcia są inne,każda instruktorka inaczej prowadzi,każda daje coś od siebie.
Zakochałam się w bieżni od pierwszego wejrzenia. Wiedziałam że będzie nam dobrze razem. I tak jest :) Jest między nami porozumienie,współpracujemy ze sobą,czuję jakby była częścią mnie. Uwielbiam chodzenie,a od niedawna uwielbiam nawet  bieganie na biezni,od miesiąca funduję sobie dwa razy w tyg dwugodzinne seanse IW. Bywa różnie,kwestia dnia to pewnie jest,czasem power mnie roznosi,czasem umieram i każdy krok jest wyzwaniem.
A jutro trzy godziny chodzenia,połączonego zapewne ze śpiewaniem i dobrą zabawą,myślę że dam radę :)
Dziś Mikołaj przyniósł mi wymarzone opakowanie na biust czyli Shock Absorber :)

No i kolejny prezent-jutro otwarcie lodowiska w mojej wsi,odkrytego,ale zawsze to coś! Bardzo się cieszę,zwłaszcza że będzie ono tuż pod szkołą Gadów więc odbierając ich ze szkoły będziemy mogli zaliczyc godzinkę na łyżwach! Mrrraaaauuuu :) 

środa, 4 grudnia 2013



   W zwierzątkowie wciąż wrze. W niedzielę miną 4 tygodnie odkąd Matylda jest z nami. Zadomowiła się,znalazła swoje miejsca. Lubi leżec na szafce pod telewizorem,pod ławą,na fotelu lub ławie u Młodszego Gada w pokoju. Wciąż i bez przerwy dopomina się o jedzenie. Nie miauczy tylko płacze jak dziecko. Efekt jest taki że gruba jest jak baleron. Zdecydowanie jest kotem nizinnym. Nie wyskakuje na nic co znajduje się metr ponad poziomem podłogi. Namiętnie ociera się o nogi. Poza tym nie lubi byc przytulana. Ale pracujemy nad tym ;)

Kornelia z Klementyną wciąż są zdziwione nowym domownikiem. Nieprzyjemnie zdziwione. Matyldę życie nauczyło że o swoje trzeba walczyc więc łapoczyny są na porządku dziennym. Jak również kłótnie. Głośne kłótnie. Dziewczynki mają swoje zdanie i każda go broni do ostatniej kropli krwi ;) Równie dobrą jak dzień porą na kłótnie jest noc. Przecież koty lubią nocne życie. No i zawsze mogą odespac w dzień. Człowieki wtedy sobie idą i nie przeszkadzają zwierzakom w regenerowaniu nadwątlonych sił. 

Michalina za to kocha wszystkie koty po równo. I wszystkie stara się po równo obdzielac dobrodziejstwem własnego jęzora. Nawet PPD nie wylizałaby tak dokładnie kota jak czyni to Miśka! Koty chyba to lubią bo pozwalają się czyścic,w wersję o paraliżującym je strachu nie wierzę. Teraz właśnie Michaśka z Matyldą leżakują koło siebie w pełnej zgodzie. Zdarza się kotom głaskac piesa łapką po wielkiej mordzie,jednakowoż najczęściej się to odbywa z pazurkami schowanymi. No,czasem zabłąkany pazurek się wczepi w futerko,ale to czysty przypadek ;)

Matylda wciąż pozostaje kotem udomowionym,boję się ją wypuścic,bo co będzie jak nie wróci???