środa, 19 stycznia 2011

Powspominajmy...

      Siedziałam ostatnio u mojego dowcipnego pana doktora w poczekalni,pań dużo było przede mną,więc trochę to trwało.Na przeciw mnie siedziały dwie koleżanki,jedna w ciazy,druga-jak wynikało z rozmowy-młoda mama.Rozmowy ciezko było nie słyszec,poczekalnia 2m na 4m więc siłą rzeczy nawet czytając gazetę słuchałam tych dziewczyn.Obie świeże mężatki,opowiadały o ślubach,weselach,ciażach,zakupach ciązowych itp.Zobaczyłam w nich siebie te 11 lat temu.
      Przypomniało mi sie jak planowaliśmy wesele,jak szukałam krawcowej która zgodziłaby się przerobić sukienkę którą kupiłam od Megi,a jako że Megi w blizniaczej ciazy ślub brała to kiecka jednak ciut za szeroka na mnie była.Żadna krwacowa sie tego podjąć nie chciała,twierdząc że to za dużo roboty. W końcu kuzynka Mojego skierowała mnie do pewnej krawcowej,która z lekką niechęcią zgodziła sie przeszyć tę suknię,dodatkowo jeszcze mi rękawy przerobiła,narobiła sie sporo po czym oznajmiła że nie chce pieniędzy bo to prezent ślubny od niej.Byłam w szoku,bo to była dla mnie całkiem obca kobieta!

     Przypomniał mi się pierwszy test ciazowy z dwiema kreskami,zrobiłam go o 4 nad ranem i już oczywiście nie usnęłam.Oczywiście obudziłam Mojego,poinformowałam że tatusiem będzie i razem dotrwaliśmy do rana.
     Pierwsze usg-w 12 tyg ciazy.Mój gin mnie postraszył że podejrzewa ciażę blizniaczą,biegiem polecieliśmy na usg.A tam-mały stworek,juz nie fasolka,widac było łapki,nawet nam pomachał :) Oboje mieliśmy ścisnięte gardła,bo co innego wiedzieć a co innego widzieć.
    Piersze ruchy-chyba w 20tyg.Leżałam wieczorem przed tv i poczułam muśnięcie.To moja rybka pływała:)
Póżniej wieczory spędzałam na zabawie z dzidziem,głaskałam brzuch a on wystawiał to pupę,to łokieć,to kolanko.
     Porodu i połogu wolę nie pamiętać,bywały lepsze momenty w moim zyciu.Na przykład te gdy mój maleńki synek uśmiechał sie przez sen,ja wiem że to sa uśmiechy mimowolne,ale nie zmienia to faktu że serce mi wtedy topniało.
       Po dwóch latach postanowilismy zafundować P.rodzeństwo.Kolejna ciąża była dużo spokojniejsza,wiedziałam juz co mnie czeka.Choć oczywiście nie obyło się bez niespodzianek. M.okazał się być zupełnie innym dzieckiem niż P. Inaczej jadł,inaczej spał.
       Kocham te moje Gady najbardziej na swiecie i fajnie było wrócić pamięcią do tamtych dni...

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Upływ czasu...

       Kolejne urodziny za mną.Jakoś szczególnie ich nie przeżyłam,gorzej pewnie będzie za 4 lata.Teraz jestem w miarę pogodzona ze sobą.Nie chciałabym mieć znowu 20 lat,byłam wtedy poplątana i pogubiona,szukałam tego co ważne.Choc czasem gdy patrzę na ludzi wchodzących w życie chwyta mnie żal. Bo ich przyszłość wydaje mi się być czysta kartką,nie mają jeszcze obowiązków i zobowiązań...Bo jeszcze wszystko mogą...
       Co tam! Sztywni spiewali "Możemy duzo,możemy wiele,póki młodość w nas" A duszę mam młodą ;)))


wtorek, 4 stycznia 2011

Zwolniłam

       Sukces niebywały-udało mi sie poleżeć dwa dni! Dzięki premierowi i decyzji rządu o zmianie vatu miałam wolny Nowy Rok i 2 stycznia,mój informatyk był tak zarobiony że dopiero w niedziele o 22ej przyjechał do mnie do sklepu zmienić vat na kasie i przesłać towar z  komputera. Na zakończenie roku jeszcze pewnie kilka dni poczekam. Life is brutal.
       W każdym razie moje oskrzela są wdzieczne za te dni spędzone w domu,w końcu udało mi się je podleczyć.Za to wątroba ma dość antybiotyków :(((
         Sylwestra spędziliśmy w łózku,północ udało się nam przespać,mimo Zuzanki biegającej po mieszkaniu,nie lubi biedactwo fajerwerków.Dostała porcje środków uspokajających ale i tak zdenerwowana była.Ja jednak po 11 godz w pracy miałam tak dość że usnełam zamiast piesa przytulać. O 2 w nocy obudził mnie o telefon od Megi z rozpaczliwym "Przyjedż po nas" więc zaliczyłam wycieczkę w środku nocy.Całkiem fajnie było,T.opowiadał zabawną historię zacinając sie 5 razy w tym samym momencie,po każdym zacieciu wracał do początku,do puenty nie udało mu się dojść ;DDD
       Nowy Rok i niedziele moje Gady spędziły w plenerze zjezdzając z górki na pazurki z tatą a ja leżałam,leżałam,leżałam.Dawno mi tak dobrze nie było.Poogladałam,poczytałam,pomyslałam.Odpoczęłam.

Śniezne Gady



Wspomnienie ciepłej listopadowej niedzieli :)