poniedziałek, 31 grudnia 2012

   Jaki był ten rok?

Na pewno udany towarzysko :) Bogaty w nowe znajomości,niektóre nie nowe ale przeniesione z wirtuala w real,niektóre realne a jednak wirtualne. Mnóstwo fajnych spotkań,rozmów z ciekawymi ludżmi. Mnóstwo imprez,nie na darmo zyskałam miano najwiekszej imprezowiczki Europy ;)
Kinetik stał sie moim drugim domem. Ludzie tam poniekąd rodziną. Sylwestra tez spędzimy razem.

Mieszkam w nowym domu. Juz go niemal oswoiłam.Wzbogaciłam sie o dwa pręgowane futerka z funkcją mruczenia ;) Dzis w nocy futerkowce balony przebijały,budząc nas co chwilę. Za to choinki nie muszę ubierac ;)

Bywałam szczęśliwa w tym roku. Miałam motyle w brzuchu. Endorświnki radosnie tarzały sie w mojej krwi. Dużo sie o sobie dowiedziałam,przesunęłam granice tego co możliwe a co nie.Utwierdziłam sie w przekonaniu że szarość twarzowa bywa.

O złych rzeczach nie dzisiaj...

Z palnów na przyszły rok mam tylko jeden-wygrac w lotto! To by mi załatwiło większosc problemów ;)

Życze Wam dużo szczęśliwych chwil, miłości, szaleństwa,a kiedy trzeba spokoju. Dużo kasy tez Wam zyczę,bo ona szczesciu pomaga. Buziaki. Dziękuję Wam za ten rok i mam nadzieję przyszły tez spędzimy razem,i moze w końcu uda sie niektóre plany zrealizowac-Aga,wiesz o czym mówie :***

niedziela, 30 grudnia 2012




Jakos sie nie moge uwolnic od tej piosenki....

Jak zwykle obudziły mnie koty,teraz Klementyna spi na moich nogach,Kornelka na dole chrupki wsuwa az tu słychac ;)

Za oknem piękne słońce,trzeba by sie zmobilizowac i iść na spacer,tylko nie wiem co na to moi panowie... Wszyscy jeszcze śpią.

Zamierzam sie dzis kulinarnie produkowac,dostałam na parapetówke szybkowar,na razie lezy nietkniety,ale ponoc bigos z szybkowara pyszny jest. Się okaże ;) I przepis na fajne roladki szpinakowo-łososiowe dostałam,moze tez zrobie na jutro. Imprezka sie kameralna szykuje ale nawet kameralnie trzeba jesc ;)

Ech,chyba czas tyłek z łózka ruszyć...

środa, 26 grudnia 2012

    W święta sie wyspię. Jak norka. Będę spać do 9ej. Albo i dłużej.

Taki był plan.Wyszło jak zwykle. Wczoraj w ramach odsypiania przedswiatecznego zamieszania udało mi sie dociągnąć do ósmej. Ofkors w okolicach piatej zaliczyłam pobudkę i karmienie kotów,ale to taki szczegół. Dziś na bazie wczorajszego wyspania obudziłam sie o 5.30,nakarmiłam pręgowce i zagłebiłam sie w wirtualny świat.
   Teraz koteczki leżą w łózku obok mnie. Kornelka sie myje,widac sie kot szlajał i ubrudził. Klementyna patrzy na mnie zmrużonymi oczkami,walczy ze snem ale widac ze zaraz odda sie Morfeuszowi. Zuzanka w moich nogach posapuje głosno.A ja krusze sobie w pościel wyjadajac ciasta. Znów mi tyłek urosnie :(

   Żle mi ostatnio ze sobą.

niedziela, 23 grudnia 2012

  Siedzę sobie dziś w pracy. Ruchu oczywiście nie ma,wszyscy do miasta pojechali. Tez mnie chyba czeka wyprawa po pracy,co chwilę przypomina mi sie co jeszcze powinnam kupic.A jutro juz na pewno nie bedzie mi sie chciało nigdzie jeżdzć!
   Kuring wczoraj mniej wiecej odwaliłam,jutro ostatnie poprawki. Ciasta zamówiłam. Moze brownie upiekę,zobaczę jak z czasem będzie.I z siłami.
    Gardło wciąż boli,łamie mnie po kościach. Wyleżeć by trzeba. Tylko kiedy?
Ubrałam wczoraj choinkę,Gady pomagały,koty zafascynowane obserwowały. My pokłuliśmy palce,koty pyszczki ;) Jednak co prawdziwa,żywa choinka to nie sztuczna! Pierwszy raz w zyciu mam żywą choinkę. Marzyłam o niej tak długo. Że w nowym domu stanie,że będzie pięknie,cud,miód,malina... I bywa pięknie,tego sie teraz trzeba trzymać. Choc przyszły rok mnie przeraża ale o tym na razie nie myślę. Pomyślę pózniej. Kiedyś.
     Wkurza mnie to ze PMS robi ze mnie rozlezioną,płaczliwą mimozę. Wrrrrr ;)
 

piątek, 21 grudnia 2012

    Wizyta u okulistki zaliczona. Ofkors wada jest,ofkors okulary mus nosić. Miała pani doktor problem z określeniem wady ponieważ Młody juz nawykowo mruży oczy coby sobie ostrość podkręcic. Dostał na razie szkła -0.75,za pół roku kontrola,wtedy mrużenie juz powinno być wyeliminowane. Okulary mamy odebrać w piątek po świetach. Nie szalałam z oprawkami,i tak cała impreza prawie 500zł kosztowała.
    W zeszłym tygodniu Gadom udało sie modem bluconnecta zepsuc,zamówiłam nowy,ale wychodzi ze blondynka jezdem i nie umiem zainstalowac,od wczoraj wisze z panem sprzedawca na telefonie,niemal sie zaprzyjażniliśmy juz,zainstalowałam wszystko według jego porad i wskazówek i doopa zbita,nie hula. Pan kurtuazyjnie stwierdził ze to niekoniecznie moja wina (hehe) i albo niech mi to ktos kumaty zainstaluje albo mam mu modem odesłac a on mi przysle taki co małpa sobie z nim poradzi. Mam nauczke na przyszłosc coby najpierw zadzwonic i sie poradzic przed zakupem.
    Efekt jest taki ze przez swieta nie bede miec netu z normalną predkoscia,na acerze mam takiego slimaka ze hej. Nic to,dam rade. I tak nie bede miec czasu na tarzanie sie.

    Nie poszłam dzis na joge. Gardło mnie boli,zle sie czuję. Zmęczona jestem maksymalnie. Nie wiem jak wszystko ogarne,kiedy posprzatam,przygotuje...Jak zwykle odwalę plan minimum. Jutro praca,w niedziele cały dzien w pracy,poniedziałek dopołudnia w pracy :(

   Udało mi sie dzis częsc prezentów kupić,w sumie wiekszość,sobie nic nie kupiłam,moze zlece to zadanie mężowi? ;) Tylko nie wiem co bym chciała dostac...

   Jutro ubieram choinkę,już sie boję...

wtorek, 18 grudnia 2012

     Zaliczyliśmy wczoraj z Młodszym wizyte w Poradni Psych-Pedagogicznej. I wiem ze nie będzie łatwo... Przede wszystkim wizyty u kilku lekarzy trzeba załatwic,prawdopodobnie jeszcze raz wyciąć Młodemu trzeciego migdałka i przyciąć boczne. Przez to ze ma takie duże jest niedotleniony i mózg nie pracuje prawidłowo. Wqrzona jestem bo laryngolog powinien był mnie o tym poinformowac a nie opowiadac ze skoro M.nie choruje często to migdałków nie trzeba ruszac.
    No i okulistka nas czeka,juz sie umówiłam na piatek. Gdy M.był w zerówce pani dr stwierdziła ze bedzie krótkowidzem po mnie i najwyrazniej sie to ujawniło. Boshe,jak pomyslę ze on będzie okulary nosił... Przy jego nieogarnieciu wiecznie będą rozwalone!
    I jeszcze neurolog,i psycholog...
Fajnie sie ten nowy rok zapowiada.

    Wczoraj J.zafundowała nam jogę spalająco-detoksykujacą,no mocne przezycie to było ;) Pot się z nas lał obficie,jeszcze chyba nigdy taka mokra na jodze nie byłam!!! Pod koniec pies ratlerka przypominał,trzęsły mi sie ręce i nogi ;) Ale dałam radę,dotrwałam do końca i nawet nie zasnęłam na savasanie. Cos czuje że dzis na body art stretch zakwasy pokażą że potrafia zatruc życie.

    W ramach porzadków przedświatecznych umyłam wczoraj wszystkie okna na dole,górę chyba sobie na Wielkanoc zostawię. Gości najwyżej nie wpuszcze na górę ;) Zresztą chyba nikt nie będzie latał z białą rękawiczką i sprawdzał czy czysto jest.
Gości będę miec w pierwszy dzień świat,w drugi my idziemy do Megi na imieniny T. A zaraz po swietach remanent :(

   No i Sylwester chyba u mnie bedzie w kameralnym gronie kilku zaprzyjaznionych par,myślę ze dobrze sie bedziemy bawić.

piątek, 14 grudnia 2012

   Jakaś nieogarnieta jestem. No wiem,żadna to nowość,raczej stan permanentny. Milion rzeczy powinnam zrobić a nie robię bo mi sie nie chce,nie mogę sie zebrać. Wbrew postanowieniom nie czuję świąt... Nie wierzę ze w nowym roku lepiej bedzie...Bo perspektywy marne są.

   W środę w szkole u obydwóch Gadów. Obaj maja założone kipu czyli karty indywidualnych potrzeb ucznia. Starszy ma zdiagnozowaną dysgrafię,z Młodszym w poniedziałek idę do Poradni Psych-Pedagogicznej. Młodszy generalnie jest wyjatkowy. Nie mieści sie w szkolnych szufladkach. Jest inteligentny,zdolny ale niestaranny i zapominalski. Nieogarniety. Po mamusi.
Boje sie o niego. Teraz ma panią która rozumie ze dzieci są rózne,ale co bedzie dalej? Ech,czuję ze niejedna wizyta w szkole mnie czeka...

   Jadę zapłacic ubezpieczenie,tydzień bez OC jeżdże,szczyt nieogarnięcia!!!

poniedziałek, 10 grudnia 2012



     Mocne postanowienie podjęłam-poddam sie magii świąt w tym roku!!!
Wiec słucham światecznych piosenek,tu George zdecydowanie króluje,moze przez sentyment do szczenięcych lat?
I nawet choinkę juz kupiłam,świerka jakiegostam,w doniczce,jak przetrwa święta wsadzę go do ogródka i będzie sobie rósł. Ofkors najpiekniejszy na swiecie jest.
Wprawdzie wizualizacja mnie dopada,taka ciut thrillerem pachnąca,zamykam oczy i widzę moje cudne pręgusy urządzające zawody która z wyższej gałązki bombkę zrzuci....albo której sie uda na czubku choinki futrzaste ciałko zawiesic...
No ale moze nie bedzie tak zle,moze tylko dolne gałązki obgryzą a reszcie dadzą spokój?

Dzis ciut cieplej,-7 tylko jest,te -17 przez weekend pokazało ze z zimą nie ma żartów. Byle do wiosny...

czwartek, 6 grudnia 2012

    Niegrzeczne dziewczę ze mnie jest. Mikołaj ominał mnie szerokim łukiem. Nic pod poduszką nie znalazłam :(
     W kinetikowym Mikołaju nadzieja,będzie dzis w klubie i ma miec cos specjalnego dla grzeSznych dziewczynek :))) Na tę okazję musze wygrzebac czerwoną mikołajkową czapeczkę,to strój obowiązujący dzis. Tylko nie wiem jak jeden Mikołaj da radę takiej ilosci grzeSznych kobiet???
     Kaszel chyba postanowił mnie opuścic,od czasu do czasu jeszcze przypomina o sobie ale jest znacznie lepiej. Jednak metoda wypocenia na biezni przyniosła efekty!
     Wczoraj po bieżni weszłysmy do szatni,a po biezni wyglada sie very atrakcyjnie ;) Jakies dziewczę przebierające sie akurat spojrzało na ans ciut zdumione i pyta "Z czego wracacie takie mokre???" Na to moja koleżanka "Z basenu" ;)))) Fakt,nie ma wielkiej róznicy. No ale przeciez dlatego tak kocham bieznie,zwłaszcza gdy maszeruję do przebojów typu "Ona tańczy dla mnie" ;DDD
   A w sobotę idę zalewac żal ze Agniecha mnie porzuciła! Znajomi nas zaprosili na odkażanie organizmu,mam nadzieje sympatycznie będzie.
   I chyba nawet zaczynam miec plany na Sylwestra...


No i tak najbardziej to bym chciała zeby mi Mikołaj wygrana  w totka przyniósł!!!!

wtorek, 4 grudnia 2012





Jestes jak wirus-powiedział mi wczoraj K. ;) Ponoc chodzę i zarażam. Oj tam. No risk,no fun!
W kazdym razie od wczoraj męczy mnie przeuroczy kaszelek. Taki suchy,duszący.Drapiący w gardle.
Postanowiłam jednak nie dac mu sie,staram sie paskudę ignorowac,od czasu do czasu tylko karmię go syropami.  W imię ignorowania ide dzis na body art stretching i bieżnię,co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Biorac pod uwage że mam zadyszke wychodzac na piętro w domu jednak bliższa prawdopodobieństwa jest opcja zgonu ;)
    O jodze chciałam napisac. Bo tak ostatnio rozmawiałam z dziewczynami w szatni i stwierdziły że joga jest nudna,że wolą szybsze,bardziej energiczne zajęcia. Hmmmm.
Chodzę na rózne zajęcia. I joga jest dla mnie najwiekszym wyzwaniem. Wymaga najwiekszego wysiłku. Największej świadomosci ciała. Zgrania oddechu z pracą mięśni. Umiejętnosci rozlużnienia poszczególnych partii ciała. Wymaga skupienia i koncentracji. Ale tez nie jest tak ze na jodze siedzimy poważni jak mumie,chyba nigdzie nie ma tyle śmiechu i zabawy.
Ćwiczymy często w parach co wymaga przełamania pewnych barier,zwłaszcza gdy są to pary mieszane. Trzeba trzymac kogos za biodra,bądz byc trzymanym... Poczucie humoru często ratuje takie sytuacje.
   Widzę postępy  jakie poczyniłam przez te 1,5 roku praktykowania jogi. Wyprostowały mi sie plecy,staram sie pamietac o opuszczaniu barków,o otwieraniu klatki piersiowej. Bez problemów dotykam dłońmi ziemi mając proste nogi i kręgosłup. Robię chaturangę ;) Wciaż moją ukochaną asaną jest zwinięty liśc ;)
    Lece zaraz na body art stretch,będę sie naciągac i rozciągac,jak ja to lubię ;)

niedziela, 2 grudnia 2012




   Tak jakos mam pamiec do dat i rocznic. Czasem niechcianych. Czasem wspomnienie zaboli. Czasem okazuje sie ze już nie boli.
   Nie wiem czy wszystko w życiu jest po coś. Ale gdy tak sie zastanawiam...może kilka rzeczy bym zmieniła.A może nie?
   Czas płynie i zabija rany,jak śpiewał Sted. Dobrze ze tych fajnych wspomnień nie zabija. Staram sie skupiac na nich.

    Dzis zafundowałam obie dzień lenistwa,pranie i prasowanie drobnym przerywnikiem było. Ale w nocy 10 godzin przespałam,norma na dwa dni ;) Odrobiłam zaległosci w oglądaniu "Grey's anatomy",drzemiac czasami. Co ja będę robic w nocy???

sobota, 1 grudnia 2012

     Ogladam skoki. Tak chyba z przyzwyczajenia. Juz niestety bez dawnych emocji. Ech... Ależ to były czasy ;)
Emocje może wrócą gdy Kamil złapie formę? Chłopak ma potencjał,i wierze ze bedzie w czołówce. Jest silny psychicznie,jest ambitny,jest utalentowany. Nie jest Małyszem i chyba wciaz musi to udowadniac. Ale radzi sobie. Marny poczatek sezonu mam nadzieje zmobilizuje go do wziecia sie w garsc.
     A ja sobie kicham. I parskam. I pokasłuje. I czekam az mi przejdzie ;) Cały tydzien leczyłam sie gripeksem,dzis moze naturalne metody wypróbuje,własnie zjadłam kilka superwisienek od K.,alez są mrauuu ;) Procentów w nich wole nie mierzyc. A wieczorem moze sobie porzeczkówke z sokiem zapodam ;)