sobota, 29 czerwca 2013





Sport to zdrowie. Tiaaa ;)
Na to hasło ostatnio w kinetikowej szatni instruktorsko-męskiej zabrzmiał gromki śmiech ;))) Zabarwiony nutką goryczy sączącej się z bolących mięśni i nadwyrężonych stawów.

"Nie słuchała mnie pani!" grzmiał nade mną wczoraj mój rehabilitant wciskając ponownie moje nieposłuszne kręgi piersiowe,znów chciały wyrwać w świat nie bacząc na to że powinny twardo stać w miejscu i utrzymywać mnie w pionie. Moje "ała" towarzyszące wciskaniu naprawdę cichutkie było,choć bolało konkretnie.

Z kręgosłupa przenieślismy uwagę na moją kostkę skręconą na salsie tydzień temu,juz prawie nie boli ale jednak często się zdarza że mnie boli. "Ależ ma pani ruchomość w stawie" powiedział B. wykręcjąc mi rzeczoną kostkę we wszystkie strony świata. Nie był to komplement. Przy tak elastycznych stawach kontuzje niestety są częste,powinnam nosic buty usztywniające nogę w kostce. Never. Nienawidzę gdy mnie coś uciska i ruchy krępuje. Więc kustykam sobie radosnie.

Aaa,z dobrych pomysłów jeszcze B planuje spalenie mojego karnetu do Kinetika ;) ale jak sie przestanę uszkadzac to jak biedaczek na chlebek będzie zarabiał??? ;D

środa, 26 czerwca 2013



Nie lubię rozstań. A dziś się pożegnałam z fajnym facetem. Jeżdził do mnie kilka lat jako przedstawiciel pewnego browaru,teraz awansował no i więcej jeżdził nie będzie. 
Smutno mi z tej okazji bo bardzo się polubiliśmy. Dobrze się na współpracowało,jeszcze lepiej gadało na najróżniejsze tematy. Wiele o sobie wiemy. Poszła nawet fama swego czasu że romans mamy ;) Nie mamy i nie mieliśmy,po prostu się przyjażnimy. Teraz się to urwie,mimo tego że mieszkamy niedaleko siebie,M ma zazdrosną żonę i jakoś są małe szanse na przeniesienie znajomości na grunt prywatny. Szkoda :(


Za chwilę jadę zawieżc Gady na oficjalne zakończenie roku szkolnego,tak nietypowo w środę jest a w piątek tylko rozdanie świadectw. Dziś uroczysta akademia,błeeee.
Starszy Gad kończy szóstą klasę z marnym wynikiem,stac go na więcej tylko chęci brak. Olewa konsekwencje. Obawiam się że w gimnazjum do słabej klasy się dostanie,ale na to już wpływu nie mam. 
Młodszy Gad za to testy kończące trzecią klasę napisał bardzo dobrze,jestem z niego dumna. Oczywiście boję się tego co będzie w czwartej klasie,jak on sobie poradzi przy swoim ślimaczym tempie pracy,wprawdzie ma na to kwit z Poradni Psych-Ped. ale nie wiem jak nauczyciele do tego podejdą...


A w ogóle to pmsa mam i boli mnie z tej okazji życie...

wtorek, 25 czerwca 2013

 


   Gad już po zabiegu,na szczęście już doszedł do siebie ale przez tydzień ciężko i boleśnie było. W szpitalu półtora dnia spędziliśmy,pani doktor mówiła że zabieg był trudny ze względu na zrosty jakie Młody miał po pierwszym zabiegu. No ale jakoś poszło choc były momenty że Gad płakał z bólu. Długo nie mógł przełykac,łyżeczką mu wodę dawałam żeby sie nie odwodnił. W czwartek jedziemy do kontroli.

   A w sobotę były Kinetikowe Wianki!!! Oj,działo sie,działo,były tańce,były śpiewy,była nawet wizyta policji ;) Było poszukiwanie kwiatu paproci. Do domu wróciłam jak już jasno było! W końcu to najkrótsza noc w roku była!


Z przyjaciółką G. :)))

tańce,hulanki,swawole ;)

Kinetik team ;)



środa, 12 czerwca 2013




    Jutro drugie podejście do usuwania migdałków Młodszemu Gadowi.
Boję się.
Boję się że znów nas odeślą,boję się że nie odeślą,że coś pójdzie nie tak,że będzie go bolało a ja nie będę mogła mu ulżyc.
Wiem że będzie dobrze,musi byc. I tak sie boję...

Dziś jeszcze mam zebranie w sprawie obozu Gadów,potem pójdę na bieżnię,muszę stres wyładowac. Bieżnia,zwłaszcza z Malwiną,nadaje sie do tego genialnie,wycisk jest maksymalny. To lubię.

Kangur mi sie buntuje,padła pompa wspomagania kierownicy,znów wydatek. Na razie jeżdżę z padniętą,bicepsy będę miec imponujące!

Jutro minie 5 tygodni jak mamy Miśkę. Dziś ją zważyłam-10kg psa! W pierwszym dniu ważyła 4,3kg. Coraz większe zwierzę sie z niej robi.Energia ją roznosi,na szczęście juz jest po drugim szczepieniu więc może zacząc w świat wychodzic,choc wciąż jest zdziwiona gdy ma na szyi obrożę a wolnośc smycz jej ogranicza.



A tak w ogóle to dziś mamy rocznicę ślubu. Lepiej nie mówic którą ;) Kazirodztwo!

sobota, 8 czerwca 2013




   Nie oglądałam X Factora więc nie mogę powiedziec że czekałam na tę płytę z niecierpliwością. Jednak po obejrzeniu go u Kuby stwierdziłam że warto. I nie pomyliłam się. Słucham jej od dwóch dni,jeszcze nie mam ukochanej piosenki choc kandydatka już jest.

   Zaliczyłam wczoraj drugą wizytę u mojego rehabilitanta i...hm...no masakra. Prawie że mi wyciągnął głowę z kręgosłupa,szyja mnie dziś boli,choc boli to niewłaściwe słowo,sama nie wiem co mnie ta szyja. Jakby nie moja była. No i moje kręgi piersiowe wróciły na swoje miejsce. Pan je wcisnął. Słyszec jak własny kręgosłup strzela-dziwne uczucie. Nie wiem czy bezcenne. Na pewno ciut bolesne. A najboleśniejsze jest to że różne problemy jakie ostatnio mam z kręgosłupem to po części wina fitnessu. I przemęczenia. I przeciążenia. Na moje nieśmiałe "ależ przecież sport to zdrowie" pan sie mało nie popłakał ze śmiechu i stwierdził że sportowcy to ulubieni klienci rehabilitantów,najwięcej problemów mają ;) Sportowcem nie jestem,wyczynowo nie trenuję ale jak widac skutki wysiłku się objawiają. Ofkors nie oznacza to że z fitnessu zrezygnuję,nie ma takiej opcji ;))) Po prostu postaram się bardziej zadbac o prawidłowe wykonywanie cwiczeń.

 Wczoraj dopadł mnie szał kuringowy,zawsze mówiłam że działam na baterie słoneczne a wczoraj słońce sie raczyło objawic! Szał trwa do dziś,sprzątam,piorę bo w końcu jest gdzie suszyc,chyba 5 pralek dziś wyprałam. I jeszcze ze dwie na jutro zostały.
Przetwarzam truskawki,tzn piekę ciasta,wczoraj było ucierane,dziś tarta się chłodzi. Gady się koktajlu domagają więc codziennie robię dzban i rzadko udaje mi sie go napic,konkurencja jest szybsza.
  Dzis wypatrzyłam fajny przepis na tarte ze szpinakiem,już mam plan jak ją zmodyfikowac,jutro chyba podziałam.

  Zmęczona jestem okrutnie,zaraz sobie naleję martini z soczkiem i pewnie zasnę ;)

czwartek, 6 czerwca 2013



Zasypiam. Na stojąco,na siedząco,na leżąco ofkors też.
Zebrało się do kupy zmęczenie,okres,pogoda.
W domu bagno a ja się kładę po obiedzie i zasypiam. Miśka posapuje obok,śpi obok sofy,nie jest kanapowcem,za gorąco jej. Ona też chyba odczuwa zniżkę bo mniej szaleje,więcej śpi.
Cały zwierzyniec dostał dzikiego apetytu! Jak nie śpią to stoją przy miskach. Dziś dawałam kotom saszetkę a na dole Miśka szczekała że czemu nie jej pierwszej skoro taki pusty brzuszek ma! Że miska pełna chrupek nieważne,chrupki sie psinie słabo przyswajają a ponoc tym powinna żyć. Ona jedna woli mięsko,a zwłaszcza  dużo mięska!
Kociary się przyzwyczaiły do chrupek,zwłaszcza Kornela lubi,w nocy mnie czasem budzi odgłos chrupania dochodzący z kuchni ;)

Zaczynają dziewczynki nawiązywać kontakty międzygatunkowe,Klementyna jeszcze sie boi ale Kornelka wróciła na swoje królewskie miejsce na drapaku,leży i patrzy znudzonym wzrokiem jak Młoda tańczy wokół. Zdarza się im spotkać w dolnych rejonach i obwąchać sobie pyszczki. Wczoraj nawet Klementyna dobrała sie do psiej miski,Młoda grzecznie siedziała obok i patrzyła jak kot je.

A ja znów marzę o wygranej  w totka...

poniedziałek, 3 czerwca 2013



Oczarowała mnie ostatnio Melka. Faktycznie ma coś w głosie podobnego do Kaśki Nosowskiej, podobną wrażliwośc. No fajna jest i tyle.

Miśka właśnie usiłuje miotłę zjeśc,wlecze ją przez cały salon i walczy z nią dzielnie. Na polu wciąż leje i mokro więc biedny pies nie może iśc sie wybiegac,energia ją roznosi. Tzn jej nie przeszkadza że mokro i błotko na zewnątrz,wręcz przeciwnie,przecież jest psem myśliwskim i uwielbia taplanie się w błotku i bagienkach. Ja mniej lubię gdy wypuszczam z domu wypieszczoną białą ślicznotkę a wraca uwalony czarno-brązowy potwór. Potwór w dodatku wciąż leje w domu,żadne metody perswazji nie działają,wypuszczanie co chwilę też nie,gwiazda wraca z pola i kica zostawiając kałużę. Mam ochotę jej pampersa założyc!!! W dodatku pokonała barierę schodów i wyłazi do nas na górę,tam też radośnie polewa,nie bacząc na to iż panele nie lubią wilgoci.  Uwielbia nas odwiedzac o 4 nad ranem,no bo w sumie dlaczego cały zwierzyniec śpi z nami w łóżku a ona nie??? No i kończy sie spanie,koty fuczą,my warczymy,A. wygania najmłodszą potomkinię na dół,ona wraca no i tak sie bawimy. To że o piątej trzeba wstac do pracy do pikuś,pies pogoni i pójdzie spac.

Marudzę,wiem,ale mam pmsa i wszystko mnie wqrwia. Pogoda dokłada swoje. Mam poczucie totalnej beznadziejności i nieudacznictwa.

Byłam dziś z Młodym na badaniach w Katowicach,jutro anestezjolog i jak wszystko dobrze pójdzie 13go zabieg. Jak kolejny raz mi go przełożą będę gryżc i kopac!!!