Sport to zdrowie. Tiaaa ;)
Na to hasło ostatnio w kinetikowej szatni instruktorsko-męskiej zabrzmiał gromki śmiech ;))) Zabarwiony nutką goryczy sączącej się z bolących mięśni i nadwyrężonych stawów.
"Nie słuchała mnie pani!" grzmiał nade mną wczoraj mój rehabilitant wciskając ponownie moje nieposłuszne kręgi piersiowe,znów chciały wyrwać w świat nie bacząc na to że powinny twardo stać w miejscu i utrzymywać mnie w pionie. Moje "ała" towarzyszące wciskaniu naprawdę cichutkie było,choć bolało konkretnie.
Z kręgosłupa przenieślismy uwagę na moją kostkę skręconą na salsie tydzień temu,juz prawie nie boli ale jednak często się zdarza że mnie boli. "Ależ ma pani ruchomość w stawie" powiedział B. wykręcjąc mi rzeczoną kostkę we wszystkie strony świata. Nie był to komplement. Przy tak elastycznych stawach kontuzje niestety są częste,powinnam nosic buty usztywniające nogę w kostce. Never. Nienawidzę gdy mnie coś uciska i ruchy krępuje. Więc kustykam sobie radosnie.
Aaa,z dobrych pomysłów jeszcze B planuje spalenie mojego karnetu do Kinetika ;) ale jak sie przestanę uszkadzac to jak biedaczek na chlebek będzie zarabiał??? ;D