środa, 13 stycznia 2016

Nowy Rok,czas postanowień,minął. Urodziny,czas podsumowań,minął. A ja wciąż nie podsumowana,bez postanowień. Plynę z prądem. Apatia to moje drugie imię.
Miałam się odchudzać. Wytrzymałam dwa dni. A waga stoi i straszy. W sensie łazienkowa,moja osobista rośnie. I straszy. Mięśnie zanikają,warstwa tłuszczu się powiększa.
Kiedyś się ogarnę,ale jeszcze nie czas na takie ekscesy. I nie wiem kiedy przyjdzie. Wiem,wszystko w mojej głowie. Tylko że tam wciąż jestem inna niż powinnam. Sto razy dziennie moja podświadomość powtarza mi "Jesteś beznadziejna". Wiem,tak nie wolno. Nie panuje nad tym. Nie ogarniam tej kuwety jaką jest moje życie. A powinnam bo moim nieogarnięciem krzywdzę innych.
No. Tak mnie naszło w kąpieli. Zaliczyłam pół godziny na macie. Niedużo,ale od czegoś trzeba zacząć. Jutro idę do kosmetyczki. Chyba w listopadzie ostatnio u niej byłam. Potem nie mogłam się zmobilizować żeby zadzwonić. Chwilowy zryw woli życia