wtorek, 4 grudnia 2012





Jestes jak wirus-powiedział mi wczoraj K. ;) Ponoc chodzę i zarażam. Oj tam. No risk,no fun!
W kazdym razie od wczoraj męczy mnie przeuroczy kaszelek. Taki suchy,duszący.Drapiący w gardle.
Postanowiłam jednak nie dac mu sie,staram sie paskudę ignorowac,od czasu do czasu tylko karmię go syropami.  W imię ignorowania ide dzis na body art stretching i bieżnię,co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Biorac pod uwage że mam zadyszke wychodzac na piętro w domu jednak bliższa prawdopodobieństwa jest opcja zgonu ;)
    O jodze chciałam napisac. Bo tak ostatnio rozmawiałam z dziewczynami w szatni i stwierdziły że joga jest nudna,że wolą szybsze,bardziej energiczne zajęcia. Hmmmm.
Chodzę na rózne zajęcia. I joga jest dla mnie najwiekszym wyzwaniem. Wymaga najwiekszego wysiłku. Największej świadomosci ciała. Zgrania oddechu z pracą mięśni. Umiejętnosci rozlużnienia poszczególnych partii ciała. Wymaga skupienia i koncentracji. Ale tez nie jest tak ze na jodze siedzimy poważni jak mumie,chyba nigdzie nie ma tyle śmiechu i zabawy.
Ćwiczymy często w parach co wymaga przełamania pewnych barier,zwłaszcza gdy są to pary mieszane. Trzeba trzymac kogos za biodra,bądz byc trzymanym... Poczucie humoru często ratuje takie sytuacje.
   Widzę postępy  jakie poczyniłam przez te 1,5 roku praktykowania jogi. Wyprostowały mi sie plecy,staram sie pamietac o opuszczaniu barków,o otwieraniu klatki piersiowej. Bez problemów dotykam dłońmi ziemi mając proste nogi i kręgosłup. Robię chaturangę ;) Wciaż moją ukochaną asaną jest zwinięty liśc ;)
    Lece zaraz na body art stretch,będę sie naciągac i rozciągac,jak ja to lubię ;)

4 komentarze:

  1. bo zarażasz , pozytywną energią, wbrew tym smutaśnym piosenkom :P Buziaki, joginko : ) A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agus,dzieki ;) choc K. przeziebienie miał na mysli,razem sobie kaszlemy i ponoc to moja wina ;)a body art stretch killerski dzis był,wszystko mnie boli!

    OdpowiedzUsuń
  3. aż się wyprostowałam jak o jodze przeczytałam :)) ciągle w podziwie koza

    OdpowiedzUsuń