wtorek, 9 września 2014



Przespac,przeczekac trzeba mi...
Są takie dni że snuję się jak plazma,energia życiowa jest lata świetlne ode mnie a krzywe spojrzenie kota potrafi mnie do łez doprowadzic...
Premenstrual syndome...lepiej brzmi niż zespół napięcia przedmiesiączkowego.
I czemu pozwalam żeby hormony moim życiem rządziły?
Zajadam doła baryłkami z likierem,wieczorem spalę na rowerze,a jak nie spalę znów mi tyłek urośnie i będę miec powód do kolejnego doła.
Kota mnie nie lubi. Ucieka,chowa się. Ja ją łapię,smaruję maścią,wstrzykuję do pyszczka paskudne lekarstwa. Kojarzę się jej z wizytami u weta,stresem,igłami. Wybaczy mi to kiedyś?
Za to wczoraj udało mi się wieczorem przytulic Kornelkę,ma chyba syndrom odrzuconego kota bo ostatnio uwaga wszystkich na Klementynie była skupiona. Wieczorem udało mi się wtulic w jej szorstkie futerko,mruczenie uśpiło nas obie.
Powinnam się zebrac,praca czeka,jak ja bym się chciała tego okropnego niechcieja pozbyc...

4 komentarze:

  1. dobrze że masz drugiego pocieszyciela :) koty są mądre i jak się wyliże to zmieni swój stosunek do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cons,niech się już wyliże,jeszcze trzy dni wciskania antybiotyków nam zostało,dziś mi wbiła pazurki w udo,mocno!

      Usuń
  2. Sis, tulam, a za baryłeczkę bym się oddała ;-) Jak coś, to ja się mogę wtulić, a jak jeszcze jedną dorzucisz to nawet mogę Ci mruczeć ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Sis,baryłeczki mamusi na urodziny kupiłam,i zeżarłam połowę ;) no jednak wolałabym żebyś mi mruczała niż się oddawała ;P

    OdpowiedzUsuń