poniedziałek, 29 października 2012




Jadę ma koncert Maryśki! Bileciki świeże i pachnące nabyłam,męża uświadomiłam,spytał tylko czy na koncert Bułecki chce go zabrac. Hehe,tego bym mu nie zrobiła,zreszta,na Bułeckę wolałabym sama jechac! Jedziemy ze znajomymą parą,a moze jeszcze ktos do nas dołaczy,wczoraj namawiałam K i chętny był,jak tylko czas bedzie miał,tzn nie bedzie zadnego meczu to pojedzie.

I jakby nie pamietajac sobotniego koszmaru juz nastepna imprezkę nakręcam,tym razem u mnie w domu andrzejki chce zrobic,zaprosiłam juz kilka osób,teraz tylko trzeba mocno wziac sie za regenerację wątroby ;DDD

Zima za oknem mnie dobija,jej piekno do mnie nie przemawia,widze same minusy i tego zamierzam sie trzymac! Jest zimno,mokro slisko, ogólnie wymiotnie! A ja mam zaraz wsiąśc w auto i jechac na shape i na joge :(((( Tak strasznie,okropnie mi sie nie chce! Ale ofkors pojade,nawet ciasto Markowi zawiozę ;) W końcu Kinetik to moj drugi dom.

Chowam powoli wpisy na dts,coraz mniejsze szanse powrotu tam widzę...Chowając czytam,przypominam sobie,widze jak bardzo sie zmieniłam przez te 5 lat. Nie wiem czy zmądrzałam...

Jestem w miejscu w ktorym chyba nigdy nie spodziewałam sie byc,a znalazlam sie z własnego wyboru,i chyba nawet dobrze mi bywa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz