wtorek, 30 października 2012

  Niecierpliwa jestem. Mam nieznośną skłonnosc do dramatyzowania ;) Ale nie o dramatyzowaniu wpis to ma byc. Raczej o tym ze czasem trzeba pozwolic czasowi płynąc,rzeczom sie dziac. Bez ponaglania,bez przyspieszania. Nie wszystko musi byc nazwane i zdefiniowane. Wystarczy ze jest. Tu i teraz. Czy bedzie jutro-nie wiem. Gdzie będę jutro-chyba wiem... Gdzie będę za rok-nie mam pojęcia.

  Próbuję życ z tą niewiedzą. Bo przeciez wszystko sie może zdarzyc....I złego,i dobrego. Liczę na to dobre oczywiście :) Kuszę los uśmiechem...

   A dzis pierwsze zajecia z body art stretch,Monia świezo po szkoleniu jest,obiecała ze jutro z łózka nie wstaniemy! Lubię to :)))

2 komentarze:

  1. Kaśka, a dużo znasz kobiet, które nie dramatyzują ? ;) Rządzą nami hormony, ot co ;)
    A.

    OdpowiedzUsuń