Tak sie ostatnio Miśką Grey napawam,jej głos mi dobrze robi...
A poza tym jednak chyba katar prowadzi 1:0,każda kostka mnie boli i błeee mi jest. Odwołałam dzis Kinetika,na bieznię nie ma sił,joga mogłaby byc ale nasza Justynka-joginka w ciąży jest,nie będę jej narażać na kontakt z moim wirusem.
Zwinę sie chyba zaraz z pracki. Młodego muszę ze szkoły odebrać,i na 13ta do fryzjerki sie umówiłam. Szał normalnie jakis,ciężko wolny termin trafić! Więc pojadę,dam sie ostrzyc,nie zdążyłam farby rzucić więc siwizną postraszę. Olać,czapkę ubiorę a popołudniu w ciemny kasztan pójdę.
No i naszych chłopaków latających w Planicy obejrzę :) Az radość na nich patrzeć. Przyznam że nie wierzyłam w Kruczka jako trenera,częściowo miałam rację bo patrzyłam wtedy pod kątem Adama i faktycznie na niego był za mały,za to z młodymi wykonał wielką pracę,mamy świetną drużynę,normalnie serce rośnie ;) Wiadomo że to już nie są te emocje co kiedyś ale wciąż płaczę gdy kibice śpiewają "Jeszcze Polska nie zginęła"
O śniegu i zimie sie nie wypowiadam. Nie mam sił przeklinać...
Niestety też z katarem przegrywam :( A zamiast Planicy mam weekend z córkami - pewnie potem na blogu będzie, bo duużo zaplanowałyśmy:)
OdpowiedzUsuńAkacjo,wiec spełnienia planów życzę,a katarowi mówimy zdecydowane PRECZ!!!
Usuńkichać na katar skoro mamy takie loty :) zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńoby kichanie w dmuchaniu pod narty nie przeszkodziło ;) dzięki :)
Usuń